Okrutne święta

Nie lubię świąt. Nie potrafię się nimi cieszyć, mając świadomość, w jakich męczarniach stracą życie miliony zwierząt, które z ich okazji trafią na talerze. Czuję fałsz z powodu rozdźwięku pomiędzy świąteczną ideą a praktyką. I ogromny smutek, że straciliśmy zdolność współodczuwania z innymi boskimi stworzeniami.

Na sklepowej ladzie plastikowe skrzynki, ażurowe. Szamocą się w nich jeszcze żywe karpie. Rzucają się w szoku po wyciągnięciu z wody, szeroko, rozpaczliwie rozwierają pyszczki. Ale nikt nie słyszy ich krzyku. Nikt nie widzi ich bólu i udręki. Duszą się na oczach obojętnych klientów. Duszą się, bo mogą oddychać jedynie w wodzie.

Klienci pokazują ryby palcami, przebierają w nich. Te wybrane są ważone i pakowane do plastikowych toreb, bez wody. Jak kartofle, nie jak żywe istoty. Droga klienta do domu to dla nich dalsza część drogi przez mękę, powolne umieranie w cierpieniu.

Te, których klienci nie kupili, pozostały w skrzynkach na ladzie i cicho konają. Nikt nie pomyśli, żeby przełożyć je z powrotem do wanny z wodą, żeby się nie dusiły. Te na spodzie już się nie ruszają. W niektórych skrzynkach ryby są poranione, leżą w kałuży swojej krwi. Krew jest czerwona. Jak u innych zwierząt. Jak nasza, ludzka.

Klienci wychodzą ze sklepu z rybami rzucającymi się w plastikowych workach. Zalewa mnie żal i gniew. Dopadam swojego sąsiada i pytam, dlaczego męczy to biedne stworzenie w siatce. Patrzy na mnie zaskoczony i nie rozumie. A ja nie rozumiem, jak można świętować cud narodzin Pana Jezusa, który jest miłością i dobrocią, zadając ból i cierpienie.

Sąsiad ma psa i pewnie, gdyby go spytać, powie, że lubi zwierzęta. Czy karpie nie są zwierzętami? Należą do kręgowców, które chroni Ustawa o ochronie zwierząt. Według jej przepisów mamy obowiązek traktować je humanitarnie, czyli zapewnić właściwe warunki bytowania, zgodnie z potrzebami gatunku. Wygląda na to, że podczas świątecznych przygotowań zbiorowo, na wielką skalę popełniane jest przestępstwo znęcania się nad zwierzętami.

Powiecie, że karp na wigilijnym stole to "święta" tradycja? Może, ale to nie znaczy, że przed zjedzeniem mamy prawo go męczyć.

W grudniu ubiegłego roku odwiedziłam trzy sklepy sprzedające żywe karpie: Sam Bielański, Leclerc na Ursynowie i Carrefour w Arkadii. W każdym z nich warunki ich przetrzymywania i sprzedaży były złe, podobnie jak we wszystkich innych sklepach, które nie są do tego przystosowane. W wannach panowało ogromne zagęszczenie, co skutkowało zbyt małą ilością tlenu potrzebnego rybom do oddychania. W wodzie unosiło się wiele martwych karpi. Żywe po wyjęciu z wanien trzymane były w skrzynkach bez wody, co powodowało ich duszenie się. Wielokrotnie były upuszczane na posadzkę i podnoszone za skrzela (to tak, jak by podnieść człowieka za nos). W końcu wrzucano je, często po kilka, do foliowych siatek. Horror!

Od dwóch lat postępowanie z żywymi rybami będącymi przedmiotem sprzedaży detalicznej regulują wytyczne Głównego Lekarza Weterynarii. Zgodnie z nimi sposób ich trzymania i pakowania powinien uwzględniać dobrostan zwierząt oraz wykluczać narażanie ich na zbędne cierpienie. Sprzedawca nie ma prawa pakować żywych ryb do plastikowych siatek bez wody, a klienci nie mają prawa w ten sposób transportować ich do domu.

Jeśli podczas świąt jesteście konsumentami karpi, postarajcie się, by niepotrzebnie przez was nie cierpiały. Gdy koniecznie chcecie dostarczyć do domu żywą rybę, powinna być ona "spakowana" do pojemnika z wodą, na tyle dużego, by mogła zachować w nim naturalną pozycję ciała. Wody powinno być tyle, by ryba mogła swobodnie oddychać zawartym w niej tlenem. Wyobraźcie sobie jednak, że żywego karpia w waszym domu ktoś będzie musiał zabić, a zapewne nikt z domowników nie jest do tego przeszkolony. Najlepiej więc poprosić przy zakupie o zabicie ryby na miejscu.

Nie lubię świąt. Mam jednak nadzieję, że kiedyś nadejdzie taki naprawdę świąteczny czas, kiedy usłyszymy głos zwierząt i zrozumiemy ich mowę. Dostrzeżemy w nich istoty godne szacunku i współczucia. Kiedy na naszych, nie tylko świątecznych, stołach nie będzie potraw okupionych strachem i bólem. Tego właśnie życzę sobie i wszystkim czytelnikom z okazji zbliżającego się Bożego Narodzenia.

Renata Markowska
Fundacja Noga w Łapę
www.nogawlape.org

P.S. W listopadzie br. Prokurator Generalny RP wystosował pismo do wszystkich prokuratur w kraju, zalecając poważne traktowanie doniesień o niewłaściwym traktowaniu karpi podczas ich sprzedaży. W ww. dokumencie przetrzymywanie bez wody i pakowanie żywych ryb do foliowych siatek jest wyraźnie określone jako znęcanie się nad karpiami, które podlega ściganiu z mocy Ustawy o ochronie zwierząt.

6214