Przeciw pożarom na Pradze Północ

Pod hasłami: "Wszystkich nas nie spalicie, obronimy tę dzielnicę!" i "Lokatorzy to nie towar" 10 grudnia odbył się marsz szlakiem pożarów, które w praskich kamienicach wybuchały w tym roku już ponad 20 razy.

Lokatorzy mieszkań komunalnych w starych praskich kamienicach, zarówno będących własnością miasta, jak i oddanych prywatnym właścicielom, czują się zagrożeni. Zauważają prawidłowości w przebiegu pożarów, przeraża ich też skala zjawiska. Powstała obawa, że pożary są wywoływane specjalnie, by zmusić ich do wyprowadzki. Tylko jednej nocy, w odległości kilkuset metrów od siebie podpalono trzy kamienice. Na ul. Jagiellońskiej z kolei cztery razy podpalono ten sam dom po przejęciu go przez nowego właściciela. Pożary wybuchały przy Targowej, Kłopotowskiego i Skaryszewskiej. W sprawie podpaleń trwa policyjne śledztwo. Istnieje podejrzenie, że trzy piwnice w kamienicach przy Targowej, Jagiellońskiej i Kłopotowskiego mogła podpalić jedna osoba.

Kilkudziesięcioosobowa grupa mieszkańców, w licznej asyście mediów, przeszła ulicami Pragi śladem tegorocznych pożarów. Lokatorzy okazywali swe rozczarowanie lekceważącą ich problemy postawą radnych, zarządu dzielnicy oraz urzędników, także podczas sesji Rady Dzielnicy Praga Północ, która odbyła się dzień wcześniej. Miały tam paść uspokajające zapewnienia komendanta praskiej Straży Pożarnej, że statystycznie ilość pożarów wcale się nie zwiększyła. "Kiedy wychodzę z moim psem, można stwierdzić, że statystycznie każdy z nas ma po trzy nogi, ale przecież każdy wie, że nijak ma się to do rzeczywistości"- dowodził jeden z mieszkańców. "Dla nich jesteśmy tylko menelami. Ale i my mamy swoją godność!" - napisali w ulotce organizatorzy.

Lokatorzy kamienic dotkniętych pożarami skarżą się na bezczynność i brak należytej pomocy ze strony administracji. Doszło do tego, że w kilku przypadkach Komitet Obrony Lokatorów skierował zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami na Pradze Północ.

Protestujący nie podzielają też poglądów władz dzielnicy na politykę mieszkaniową, podkreślając prawo do dachu nad głową i godnego życia dla każdego obywatela. Stąd też symboliczne miejsce rozpoczęcia marszu na placyku przed kamienicą przy ul. Floriańskiej 8. W latach 1995-96, po pożarze, ten historyczny budynek doczekał się generalnego remontu, ale zamiast mieszkań komunalnych powstały tu luksusowe apartamenty.

Postępująca zmiana oblicza dzielnicy, która staje się atrakcyjna dla inwestorów, odbija się - wzorem niektórych miast Zachodu - na jej dotychczasowych mieszkańcach. Warszawa zdaje się powielać ich błędy, godząc się na powstawanie zamkniętych enklaw dla zamożnych, przy marginalizacji tych gorzej sytuowanych. Biorąc pod uwagę brak skutecznej ochrony przed zniszczeniem praskich zabytków, wciąż nie do końca jasną politykę mieszkaniową dzielnicy oraz brak ustawy o reprywatyzacji nieruchomości warszawskich objętych Dekretem Bieruta, obawy Komitetu Obrony Lokatorów nie powinny dziwić. W związku z plagą pożarów Komitet Obrony Lokatorów i Związek Syndykalistów Polskich wezwali do powoływania patroli obywatelskich, które w nocy mają pilnować posesji, patrolując okolicę w kilkuosobowych grupach, tzw. okrzejówek - "na cześć niezłomnych mieszkańców naszej dzielnicy, którzy bronili społeczeństwa przed opresją".

Brak społecznego zaufania przybiera obecne rozmiary także ze względu na pamięć marcowej manifestacji pod urzędem dzielnicy, zorganizowanej dla upamiętnienia Jolanty Brzeskiej, aktywnej działaczki lokatorskiej, zmarłej tragicznie w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach. "Najpierw ludzie, potem zysk" - apeluje Komitet Obrony Lokatorów i ogłasza "Alarm dla Pragi".

Kr.

5219