Hej, kolęda, kolęda!

Z uroczystością Narodzenia Pańskiego i z czasem Bożego Narodzenia łączy się śpiew specjalnych pieśni zwanych kolędami. Pojęciu "kolęda" przypisujemy jednak wiele znaczeń.

Dla nas, współczesnych, kolędy to przede wszystkim pieśni śpiewane wspólnie przy wigilijnym stole i w kościele podczas Pasterki. To sposób wyrażania naszej radości z powodu narodzenia Pana Jezusa, to wreszcie piękna muzyka, lubiana przez wszystkich i wykonywana przez najlepszych artystów. Kolędowanie to również ludowy zwyczaj obchodzenia domostw z życzeniami pomyślności oraz składanie darów wraz z obyczajem śpiewania przy Szopce. Kolęda to także wizyta duszpasterska księdza w domach parafian.

Sama nazwa "kolęda" wywodzi się z języka łacińskiego. Termin calendae w starożytnym Rzymie oznaczał pierwszy dzień miesiąca. Przed reformą kalendarza rzymskiego w 45 r. przed Chrystusem kalendy styczniowe rozpoczynały nowy rok. Dzień ten, a raczej dni, obchodzono bardzo uroczyście, odwiedzano się wzajemnie, obdarowywano upominkami, składano życzenia, wyrażając je w słowach lub w śpiewie. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z Bożym Narodzeniem, stąd kolęda duszpasterska. Pieśni związane tematycznie z Narodzeniem Pańskim nazwano kolędami.

Wraz z chrześcijaństwem obyczaje te przeniknęły również do Polski, gdzie zostały wzmocnione tradycją obchodzenia Godów. Z czasem Boże Narodzenie stało się najważniejszą uroczystością, świętowaną rodzinnie. Rodzinne spotkania przy wigilijnym stole były dobrą okazją do chwalenia śpiewem Pana, sławienia Dzieciątka i składania sobie życzeń na Nowy Rok. Atmosfera i powszechność obchodzenia Wigilii Bożego Narodzenia sprawiła, że polskie pieśni kolędowe mają specyficzny charakter i ogromną wewnętrzną moc.

Chyba żaden z narodów nie może się poszczycić takim bogactwem kolęd, jak naród polski. Większość z nich to przekazywane przez tradycję pieśni, których autorstwa nie sposób ustalić. W Polsce pierwsze ślady pieśni związanych z Bożym Narodzeniem spotykamy już przed XV wiekiem w średniowiecznych misteriach i dialogach. Jednak najstarsze zabytki kolęd pochodzą z I połowy XV wieku (Zdrow bądź, Królu Anielski z 1424 r., Chrystus się nam narodził sprzed 1435 r.). Te pierwsze pieśni bożonarodzeniowe nie miały wiele wspólnego z dzisiejszymi kolędami. Były najczęściej tłumaczeniami z łaciny, a przyszły do nas, podobnie jak całe chrześcijaństwo, z Czech. Dopiero później rodzą się nowe wigilijne i noworoczne obyczaje, a wraz z nimi kantyczki i pastorałki. Jest ich coraz więcej, słychać je już w przedsionkach kościołów, zwłaszcza od czasu, gdy franciszkanie i bernardyni zaczęli tam ustawiać szopki i żłóbek. Jedną z najstarszych kolęd śpiewanych do dziś jest "Anioł pasterzom mówił" z połowy XVI w.

Z czasem kolędy przeszły ewolucję, wchłaniając w swą formę pieśni ludowe. W okresie Baroku zaczął wykształcać się nowy gatunek - pastorałka, czyli pieśń pasterska o treści związanej z Bożym Narodzeniem. Rozkwit kolęd tych, które znamy, przypada właśnie na XVII-XVIII wiek. Z ok. 1630 roku datuje się tekst kolędy Przybieżeli do Betlejem, śpiewana zaś obecnie melodia powstała przed rokiem 1853. Z pierwszej połowy XVII w. pochodzą też: Jezus malusieńki, Tryumfy Króla Niebieskiego, czy W żłobie leży. Tylko 10 procent wszystkich utworów to kolędy autorskie, m.in. Kaspra Twardowskiego (1583-1631), Jana Żabczyca (zm. po 1629 r.), Stanisława Herakliusza Lubomirskiego (1642-1702), czy Franciszka Karpińskiego (1741-1825), reszta to pieśni bezimienne, powstałe w środowiskach kościelnych, klasztornych i świeckich.

Najstarsze rękopiśmienne zbiory kantyczek, jak kiedyś zwano kolędy, zachowały się w klasztorach sióstr benedyktynek w Staniątkach koło Krakowa-Kancjonał Staniątecki z 1705 r. i karmelitanek w Krakowie - zbiór 357 tekstów i 80 melodii z 1721 r.

W XIX wieku kolędy, kantyczki czy pastorałki, a wcześniej jeszcze rotuły weszły na stałe do oficjalnego repertuaru bożonarodzeniowego, towarzyszących liturgii pieśni kościelnych. Na pewno przyczyniła się do tego pasja zbieracza kolęd, ks. Michała Marcina Mioduszewskiego, który wydał w Krakowie dwa zbiory: Wielki śpiewnik kościelny (1836) oraz Pastorałki i kolędy z nutami czyli piosnki wesołe ludu w czasie świąt Bożego Narodzenia po domach śpiewane (1843). Oblicza się, że w tym czasie było w użyciu około 600 kolęd i pastorałek.

Mimo rozmaitości źródeł, z których czerpano wzorce - a były one łacińskie, czeskie i, podczas reformacji - niemieckie, w wypadku kolęd, nawet w najdawniejszym okresie, mamy do czynienia z oryginalnym, bardzo polskim ujęciem tematu. Obok wiernych replik tekstów łacińskich znajdujemy też swobodne tłumaczenia. W kolędzie Radujcie się, weselcie się, która jest tłumaczeniem łacińskiej pieśni Congaudete, laete, laete znajdujemy taki oto sielski obrazek z polskiej Szopki:
"Chrystusowo narodzenie
Sławi troje stworzenie
Osieł, wół z Józefem".

Język naszych najstarszych kolęd, mimo że często archaiczny, mówiący o Betlejem jako o nie bardzo podłym mieście, jest jednak najczęściej zrozumiały, bliski i swojski. Kolędy pokazują niezmierne bogactwo polskiego języka i są skarbnicą wiedzy dla językoznawców i badaczy obyczajów. Przykładem może tu być tytuł tłumaczonej z łaciny kolędy Largum vesper - Szczodry wieczór, tak pięknie oddający znaczenie tego dnia, czy raczej tej nocy, kiedy to Bóg ofiarował nam swojego syna. Inaczej niż w modlitwach, które wolimy mówić w nowej wersji językowej, w kolędach akceptujemy język archaiczny, wyrażenia dawno nie używane:
Czem prędzej się podźwignęli
Bo byli bardzo posnęli.

W innej pastorałce anonimowy autor opowiada:
Dnia jednego o północy
Gdym zasnął w ciężkiej niemocy...
Ile musiał ów pasterz nagrzeszyć, ile okowity wypić, że go taka niemoc ogarnęła...

Niekiedy nie znamy już znaczenia niektórych nazw, np. instrumentów, których bardzo dużo pojawia się w polskich kolędach:
Pasterze się uwijają i na multaneczkach grają.

Kto dzisiaj wie, że multanka to instrument piszczałkowy pochodzący z Mołdawii, składający się, obok piszczałek ze skórzanego mieszka, zwany też dlatego dudami mołdawskimi? Kto dziś tak naprawdę rozumie słowa kolędy Franciszka Karpińskiego "Bóg się rodzi, moc truchleje" i wie, że owa "moc" to okrutny szatan, który musi się ugiąć przed potęgą Bożej Dzieciny?

Mimo to, kochamy polskie kolędy właśnie za ich archaiczny język, gwarę, czułe zdrobnienia, bo jest w nich świąteczny nastrój, humor i radość i są po prostu piękne. Całe pokolenia twórców czerpały z ich melodii pomysły do tworzenia nowych utworów. Przykładem tego jest kolęda "Lulajże Jezuniu", którą Fryderyk Chopin w 1833 r. wykorzystał w swoim Scherzu h-moll op. 20 i przez to rozsławił jej melodię na cały świat. Ze współczesnych muzyków kolędy komponował m.in. Witold Lutosławski. Jak silna jest tradycja kolędowa świadczy fakt, że sięgają do niej również zespoły rozrywkowe, np. Skaldowie w utworze "Będzie kolęda", Czerwone Gitary wykonujące "Dzień jeden w roku" czy, z nowszych, zespół Verba w piosence "Ten czas".

Piękne kolędy tworzono nie tylko w Polsce. Najsłynniejsza kolęda świata Cicha noc (Stille Nacht) powstała w przededniu Wigilii 1818 r. w wiosce Oberndorf koło Salzburga w Austrii. Słowa do niej ułożył wikary w miejscowym kościele św. Mikołaja Josef Mohr, a melodię skomponował nauczyciel i organista z sąsiedniej wioski, Franz Gruber. Pieśń została wykonana podczas Pasterki przez twórców z towarzyszeniem gitary. Niebawem stała się ulubioną pieśnią króla Prus Fryderyka Wilhelma IV i jego poddanych. Dzięki misjonarzom Cicha noc dotarła do najodleglejszych zakątków świata, a jej słowa przełożono na 300 języków i dialektów. Na miejscu dawnego kościoła św. Mikołaja mieszkańcy Oberndorfu wznieśli w 1937 r. kaplicę i nazwali ją Kaplicą Cichej Nocy. Każdego roku podczas świąt Bożego Narodzenia odwiedzają kaplicę turyści z całego świata, aby wysłuchać najpiękniejszej kolędy w miejscu jej narodzin.

Czy najpiękniejszej, to już subiektywna sprawa. Prawdopodobnie każdy chrześcijanin ma swoją ulubioną kolędę, a w każdym domu śpiewa się kolędy, które się lubi i zna, nie bacząc na ich znaczenie i sławę. Trzeba przyznać jednak, że w ostatnich latach kolęda Bóg się rodzi, moc truchleje stała się, jak to określił językoznawca prof. Józef Bubak, "czymś w rodzaju świątecznego hymnu narodowego" i należy jej się szacunek szczególny. Najważniejsze jednak, aby wspólne kolędowanie przynosiło radość, bo dzięki kolędom pełniej przeżywamy święta Bożego Narodzenia.


Joanna Kiwilszo
10304