"Wszędobylski"?

Wszędzie wjedzie, a właściwie wleci, bo porusza się jak poduszkowiec na poduszce powietrznej, jednakże jego zalety to o wiele większa manewrowość, łatwość sterowania oraz możliwość poruszania się do tyłu, czego klasyczny poduszkowiec tej klasy i wielkości nie potrafi. Dlaczego wszędobylski – pytamy konstruktora i producenta – Mirka Olędzkiego.

Allwalker, bo taka jest właściwie nazwa urządzenia, która przyjęła się w krajach zachodnich podczas prezentacji jego zalet w czasie akcji ratownictwa lodowego, wszędzie się wciśnie. Jest lekki (4 osoby bez problemu przenoszą go przez ogrodzenie), zwrotny i w opinii ratowników idealny do przeprowadzania akcji ratowniczej na lodzie. Na jednym z pokazów możliwości allwalkera na Mazurach, jeden z dziennikarzy rzucił, że "taki wszędobylski" i tak się przyjęło. Faktycznie urządzenie porusza się po lodzie sprawnie i według uczestników pokazu, warszawskich służb ratowniczych i porządkowych, jest bardzo łatwe w prowadzeniu. Czy jednak poduszkowiec jest najpotrzebniejszym sprzętem w Warszawie – pytamy prezesa Zarządu Środowiskowego Warszawskiego WOPR Pawła Błasiaka. W Warszawie jest kilka akwenów na jakich zdarzają się wypadki załamania się lodu pod wędkarzami, łyżwiarzami czy spacerowiczami. Port Praski, Jeziorka Kamionkowskie, Czerniakowskie, Powsińskie, czy też słynny Balaton, to miejsca szczególnie zagrożone w coraz cieplejsze dni, gdy warstwa lodu wydaje się być wystarczająco gruba do spacerowania. Ofiara, wpadając do lodowatej wody, ubrana na przysłowiową "cebulkę" z reguły nie ma siły samodzielnie wydostać się z przerębli. Jeżeli nie wpadła pod lód to wisi oparta rękoma o krę i wzywa pomocy. Są różne metody udzielania pomocy w takich wypadkach. Należy jednak pamiętać, że lód wokół tak powstałej przerębli jest kruchy i podejście do ofiary jest niebezpieczne. Służby ratownicze w Warszawie posiadają tzw. sanie lodowe i platformę do ratowania osób, pod którymi załamał się lód. Jednakże w naszej opinii allwalker jest sprzętem bardziej mobilnym, bardziej stabilnym oraz zapewniającym ratownikowi więcej bezpieczeństwa. No i rzecz najważniejsza, o wiele szybciej można przetransportować wychłodzoną osobę na ląd w celu udzielenia jej pomocy przez służby ratownictwa medycznego.

Znaczy to, że osoba , która wpadła pod lód jest bez szans?

- Wszędobylski, że tak go nazwę - odpowiada prezes Błasiak - posiada tą zaletę, że może w szybki sposób przetransportować nurka na miejsce zdarzenia i stanowić dla niego bazę tuż nad przeręblą. Jednocześnie allwalker podpływając, a raczej zbliżając się po lodzie do miejsca zdarzenia porusza się w sposób nie powodujący ruchów wody, która to może przemieścić ofiarę dalej od przerębli i utrudnić akcję ratowniczą. Jest lekki i można go zdejmować z przyczepy i przenosić w cztery osoby. Jak wiadomo, czas przy podejmowaniu akcji podlodowej jest rzeczą bardzo ważną i każda minuta jest tu cenna.

Czy wszędobylski allwalker znajdzie zastosowanie w działaniach prewencyjnych i ratowniczych w Warszawie?

Absolutnie nie do mnie należy taka decyzja - zaznacza Paweł Błasiak - Celem pokazu było przede wszystkim zapoznanie się ratowników z nowym sprzętem i ewentualne "wykrycie” elementów do poprawy. Czy allwalker nadaje się do działań ratowniczych w Warszawie, czy będzie przydatny, można się będzie wypowiedzieć po przeprowadzeniu zakrojonych na większą skalę ćwiczeń i prób w różnych warunkach przez strażaków Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej oraz ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Więcej zdjęć z pokazów allwalkera można znaleźć na stronie www.wopr.warszawa.pl

 
5558