Chrystus się nam narodził

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Związane z nimi tradycje i zwyczaje są dla nas oczywiste. Każdy wie, że Pan Jezus urodził się w szopie, bo nie było dla niego miejsca w gospodzie. Wspominając to wydarzenie i przygotowując się do Świąt kupujemy choinkę i prezenty, szykujemy wigilijne potrawy, nawet chcemy być lepsi w ten wyjątkowy wieczór. Jesteśmy więc w zgodzie z tradycją. Tylko że często to już nie jest tradycja, ale konwencja. Co zrobić, aby poza konwenansami dostrzec istotę Świąt Bożego Narodzenia? O adwencie i przygotowaniach na przyjście Chrystusa, o Ewangeliach Dzieciństwa, o opłatku i choince rozmawiamy z księdzem Pawłem Mazurkiewiczem z kościoła Najświętszej Maryi Panny Matki Pięknej Miłości przy ul. Myśliborskiej.

Za tydzień Wigilia Bożego Narodzenia. Jesteśmy w okresie adwentu. Co to jest adwent? Kiedy i po co w Kościele został ustanowiony taki czas?

Adwent to czas przygotowania do uroczystości Bożego Narodzenia. Ale nie od razu odnosił się do tych świąt. Ustanowiony w IV w. naszej ery, początkowo dotyczył święta Objawienia Pańskiego, obchodzonego 6 stycznia.

Samo słowo "adwent", które jest pochodzenia łacińskiego, możemy przetłumaczyć jako "nadejście", "nawiedzenie" czy też "obecność". W świecie starożytnym słowo to, którego etymologia jest świecka, oznaczało przybycie jakiegoś dostojnika, np. króla czy cesarza do jednej z prowincji rzymskich, a więc rodzaj wizytacji. W sferze sakralnej mogło oznaczać przybycie bóstwa, które wychodzi z ukrycia i z mocą ukazuje swoją obecność.

Z czasem słowo "adwent" przejęli chrześcijanie, wyrażając nim swoje szczególne relacje z Chrystusem. Dla chrześcijan to Pan Jezus jest królem, który przybył do prowincji, jaką jest Ziemia. Słowem "adwent" określali więc obecność Boga, mówili, że nie zostawił świata i ludzi samych.

Obecnie "adwent" ma podwójne znaczenie: po pierwsze mówi o ostatecznym przyjściu Chrystusa, które dokona się na końcu czasów. Ponadto mówi też o przyjściu historycznym, które dokonało się poprzez jego narodzenie w Betlejem. I tak jest adwent skonstruowany. Liczy 4 niedziele. Jest to czas ruchomy, zależny od tego, kiedy wypada Wigilia. Jego początek może nastąpić między 29 listopada a 3 grudnia. Dwie pierwsze niedziele, czyli pierwsza połowa adwentu, przygotowuje nas do ostatecznego przyjścia Chrystusa, natomiast druga połowa przypomina nam historyczne przyjście Jezusa i przygotowuje nas do spotkania z nim w tajemnicy jego narodzenia. Szczególne znaczenie ma końcówka adwentu, czyli czas od 17 do 24 grudnia, kiedy to teksty mszalne wprowadzają nas w wydarzenia historyczne poprzedzające narodziny w Betlejem.

Początkowo adwent miał charakter typowo pokutny, podobnie jak Wielki Post. Z czasem to się zmieniło. Zrozumiano, że adwent to nie jest czas smutku i boleści, tylko czas radosnego oczekiwania.

Ponad 2 tysiące lat temu ludzie też czekali na Mesjasza. W Ewangeliach pojawia się trochę tajemnicza postać, nosząca odzienie z sierści wielbłądziej i żywiąca się szarańczą. Chodzi o Jana Chrzciciela. Co wiemy o tym człowieku, jakie było jego zadanie? Czy można działalność Jana Chrzciciela umiejscowić w czasie?

Jan Chrzciciel to jedna z postaci, które przygotowują ludzi na przyjście Pana Jezusa. Jest to postać historyczna. Jego poselstwo można dokładnie umiejscowić w czasie. Św. Łukasz, który był historykiem, podaje dokładną datację, będącą punktem wyjścia do ustalenia innych dat i wydarzeń. Mówi on, że poselstwo Jana Chrzciciela zaczęło się w 15. roku panowania cezara Tyberiusza. Możemy więc dokładnie określić, że początek jego działalności przypada na okres od 1 października 27 roku naszej ery do 1 października 28 roku. Żeby nie było wątpliwości co do historyczności tego wydarzenia, św. Łukasz podaje dodatkowe dane: namiestnikiem Judei z ramienia Rzymian był wtedy Poncjusz Piłat, Herod - tetrarchą Galilei, a urzędy najwyższych kapłanów sprawowali Annasz i Kajfasz.

Jan Chrzciciel miał za zadanie przygotować ludzi na spotkanie z oczekiwanym Mesjaszem, którego wskazał w osobie Jezusa Chrystusa. Sam siebie określał jako "głos wołającego na pustyni". Wzywał do nawrócenia i do "przygotowania dróg Panu", do "prostowania ścieżek dla niego".

Był dla ówczesnych ludzi znakiem, że coś nowego się zaczyna i w związku z tym, pewne ich zachowania muszą ulec zmianie. Nauczał i chrzcił ich w rzece Jordan. Ochrzcił też Jezusa. Na tym nie kończą się związki Jana Chrzciciela z Panem Jezusem. Na pewne podobieństwa i zależności między tymi dwoma osobami zwraca uwagę Św. Łukasz. Narodzenie Jana Chrzciciela też zostało zwiastowane jego rodzicom, Annie i Zachariaszowi, którzy byli już w podeszłym wieku, z tym, że Zachariasz nie przyjął tego tak bezkrytycznie, jak Maryja. Za swoje wątpliwości został ukarany utratą zdolności mówienia. Jan Chrzciciel, podobnie jak Chrystus, zakończył swe życie śmiercią męczeńską – został ścięty.

Wśród biblistów istnieje nawet taka koncepcja, że jednym z powodów napisania Ewangelii Dzieciństwa był spór pomiędzy uczniami Jana Chrzciciela a uczniami Jezusa, która z tych osób jest ważniejsza. Wyznawcy Jana Chrzciciela istnieli aż do III w. n. e. i w pewnym sensie stanowili konkurencję dla wczesnego chrześcijaństwa. Ewangeliści musieli wykazać, z jednej strony zależności, a z drugiej strony wyższość Pana Jezusa.

Zresztą sam Jan Chrzciciel miał świadomość, że jest jedynie narzędziem w rękach Boga, ma tylko zapowiedzieć przyjście kogoś ważniejszego. Skromnie zaznaczał: "Za mną idzie mocniejszy, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów" (Marek, 1, 7).

Jako ostatni prorok Starego Testamentu jest Jan Chrzciciel postacią szczególną, ponieważ stoi na pograniczu dwóch Testamentów, Starego, który się kończy i Nowego, który się rozpoczyna wraz z nadejściem Pana Jezusa.

Dlaczego Jan wybrał na miejsce swojej działalności pustynię? Czy ma ona jakieś szczególne znaczenie?

Topograficznie była to pustynia Judzka, jednak ważniejsze od ustalenia miejsca jest jej znaczenie symboliczne. To rzeczywiście ciekawe, że Jan, który ma do zakomunikowania taką ważną sprawę, jak nadejście Mesjasza, na miejsce swojego wystąpienia nie wybiera na przykład rynku miasta czy też synagogi, gdzie jest zawsze pełno ludzi, tylko ucieka na pustynię.

Wydaje się, że Jan chciał w ten sposób pokazać, że przygotowanie na przyjście Mesjasza wymaga pewnego odcięcia się od otaczającej rzeczywistości, cofnięcia się do początków i nabrania zupełnie innej perspektywy.

Z drugiej strony, pustynia to dla Żydów miejsce szczególnej bliskości Boga. Przecież naród wybrany, który na początku był tylko zlepkiem rodów, właściwie dopiero na pustyni stał się zwartą społecznością, ludem Bożym. A więc pustynia to symbol, który można odczytać jako powrót do początku i miejsce szczególnej relacji z Bogiem.

Mówiąc o Janie Chrzcicielu wspomniał ksiądz o Ewangeliach Dzieciństwa. Które ewangelie tak nazywamy i co wiemy o ich autorach?

Ewangeliami Dzieciństwa nazywamy dwie ewangelie: według Św. Mateusza i według Św. Łukasza. Są to ewangelie, które mówią nie tylko o historycznym wydarzeniu narodzenia Pana Jezusa, ale też o faktach, które to narodzenie poprzedziły, jak np. zwiastowanie, oraz podają wiadomości dotyczące wydarzeń już po narodzeniu, np. przybycie pasterzy, pokłon Mędrców, ucieczka do Egiptu, poszukiwanie 12-letniego Jezusa w świątyni.

Trzeba tu powiedzieć, że pierwsi chrześcijanie nie interesowali się dzieciństwem Pana Jezusa. Najważniejszym wydarzeniem była dla nich męka i śmierć. Dopiero później doszła refleksja, że warto poznać to, co było wcześniej. U Marka nie ma słowa o dzieciństwie Jezusa. Natomiast sprawy te poruszają właśnie Mateusz i Łukasz.

Mateusz był nawróconym celnikiem z Kafarnaum. W pewnym momencie poszedł za Jezusem, został jednym z apostołów, a więc był naocznym świadkiem wydarzeń. Swoją ewangelię skierował do Żydów. Dla Żydów zaś czymś ogromnie ważnym było pochodzenie człowieka i jego genealogia. Mateusz więc przedstawia całą genealogię Jezusa, aby udowodnić, że jest on Żydem z krwi i kości, że należy do narodu wybranego, pochodzi z rodu Dawida, jest spadkobiercą Abrahama i w nim spełniają się pisma. Łukasz natomiast pochodził z Antiochii, był lekarzem i uczniem Św. Pawła, miał więc wiadomości "z drugiej ręki". Jednak jako historyk z zamiłowania dbał bardzo o dokładną datację i wielką wagę przywiązywał do wierności szczegółom. Jako jedyny z autorów Nowego Testamentu nie był Żydem, a swoje dzieło przeznaczył dla nawróconych z pogaństwa chrześcijan.

Te same treści, nieco inaczej podane pojawią się w Ewangelii Św. Jana. Św. Jan nie mówi jednak ani o żłóbku, ani o pasterzach. Przedstawia tajemnicę Bożego Narodzenia nie tyle od strony faktów historycznych, ile od strony samego Boga. Jego ewangelia nie jest zatem ewangelią dzieciństwa w ścisłym tego słowa znaczeniu.

W czasie adwentu możemy w kościele nabyć opłatek. Co to jest opłatek wigilijny i jakie tradycje są z nim związane?

Opłatek jest chlebem wypiekanym z najczystszej mąki pszennej, zmielonej w specjalny sposób i zmieszanej z wodą. W średniowieczu w Europie wyrobem opłatków mszalnych zajmowały się klasztory. Słynął z nich szczególnie zakon benedyktynów z Cluny. Pieczono tam opłatki z zachowaniem uroczystego rytuału. W tym celu wybierano najlepsze ziarno, mielono je w specjalnych, tylko do tego celu używanych młynkach. Formy żelazne do opłatków – ferramenta oblatoria poświęcano i modlono się nad nimi.

Również i w Polsce pieczeniem opłatków początkowo zajmowali się zakonnicy, wikariusze i inne "osoby kościelne", ale już w XV w. piekli je także ludzie niekoniecznie stanu duchownego, jak kantorzy, organiści i kościelni. Obecnie opłatki wypiekają zakonnice.

W Polsce opłatek najsilniej związany jest z obchodami Świąt Bożego Narodzenia. Zwyczaj dzielenia się opłatkiem przed wieczerzą wigilijną wiąże się ze starochrześcijańską tradycją łamania chleba i "uczty miłości" i oznacza wzajemne pojednanie.

Piękny ten obrzęd, znany od końca XVIII w. najpierw przyjął się wśród szlachty. Bardzo szybko rozprzestrzenił się i w innych stanach, w miastach i na wsi, na obszarze prawie całej Polski, z wyjątkiem części Pomorza oraz Warmii i Mazur. Niegdyś opłatkom wigilijnym przypisywano wiele różnych, niezwykłych, dobroczynnych właściwości. Sama ich obecność w domu miała zapewnić dostatek, spokój i błogosławieństwo Boże, chronić dom przed piorunem, pożarem i innymi nieszczęściami. Na wsi powszechny był zwyczaj obdzielania opłatkiem i resztkami potraw wigilijnych zwierząt gospodarskich.

Z opłatka robiono też ozdoby dekorujące wnętrze domu. Dzisiaj są już rzadkością, natomiast zwyczaj łamania się opłatkiem w wigilijny wieczór jest wciąż w Polsce żywy i symbolizuje przebaczenie, miłość i radość wspólnego przeżywania Świąt Bożego Narodzenia.

Przed Wigilią ubierzemy choinkę. Od jak dawna znany jest zwyczaj ubierania choinki, skąd się wziął? Jaka jest symbolika ozdób choinkowych?

Najstarszym świadectwem potwierdzającym zwyczaj ubierania choinki jest sztych Łukasza Cranacha z 1509 r. przedstawiający choinkę przystrojoną świecami. Bożonarodzeniowe drzewko oznaczało rajskie drzewo życia. Jabłka, a później bombki na nim wieszane, były przypomnieniem grzechu pierworodnego, a także symbolem płodności. Świeczki symbolizowały Światłość świata, czyli Chrystusa.

Zwyczaj ubierania choinki przyszedł do nas z pogranicza Francji i Niemiec, z Alzacji. Szybko rozpowszechnił się w całej Europie. Do Polski przywędrował na przełomie XVIII i XIX wieku, początkowo na ziemie zaboru pruskiego. W niektórych regionach południowej Polski choinki pojawiły się dopiero po II wojnie światowej. W XIX wieku popularny był tam inny rodzaj wystroju świątecznego, tzw. podłaźniczki.

Podłaźniczka był to wierzchołek iglastego drzewka zawieszany u powały zwykle szczytem na dół, a przyozdobiony orzechami, jabłkami, ciasteczkami oraz świeczkami. Drzewko wisiało na sznurze tak przymocowane, aby można je było podnosić i opuszczać. Później, gdy upowszechniły się już choinki stojące, przyjął się zwyczaj ozdabiania ich wierzchołka papierowym aniołem i gwiazdą, która miała symbolizować Gwiazdę Betlejemską.

Choinkę możemy interpretować jako odnalezione na nowo drzewo życia z owocami dobra i zła. Tym na nowo odnalezionym drzewem życia jest też Maryja, z błogosławionym owocem swojego łona - Jezusem. Maryja przynosi nam najwspanialszy prezent - swojego syna. Dlatego ubierając choinkę wkraczamy jakby w lepszy, piękniejszy świat. Nasze rozważania o Świętach Bożego Narodzenia chciałbym zakończyć życzeniami.

Św. Jan Ewangelista w prologu swojego dzieła mówi: "Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami". Użyty przez niego termin "logos" – "słowo" można przetłumaczyć również jako "sens".

Tego właśnie pragnę życzyć czytelnikom Nowej Gazety Praskiej, żeby w osobie Pana Jezusa odnaleźli sens swoich wszystkich poczynań i oczekiwań oraz żeby w przeżywaniu Świąt Bożego Narodzenia nie zabrakło tej najgłębszej warstwy, czyli znaczenia faktu, że Bóg się narodził. Dziękujemy za rozmowę i życzenia.


Rozmawiała Joanna Kiwilszo
15323