Zakonne spekulacje

Cnota ubóstwa, która powinna charakteryzować zakony, jest najwyraźniej całkowicie obca Zgromadzeniu Sióstr św. Elżbiety. Dlaczego ponad 47 hektarów ziemi w Białołęce, jako rekompensata za odebrane w czasach komunizmu nieruchomości, trafiło w ręce zakonu z Poznania, po rażąco zaniżonej cenie, wie zapewne jedynie wspólna Komisja Majątkowa Rządu i Episkopatu Polski.

Transakcja zaskoczyła wszystkich - władze dzielnicy, władze Warszawy i zarządzającą gruntem Agencję Nieruchomości Rolnych. Wyceny stołecznego gruntu dokonali rzeczoznawcy majątkowi z Krakowa, najwyraźniej nie mający pojęcia o rzeczywistej wartości warszawskich gruntów lub - zakładając złą wolę - świadomie zaniżyli cenę ziemi.

47-hektarowy grunt przy Wyszkowskiej, wedle krakowskich rzeczoznawców jest wart 30,7 mln zł - 65 zł za m2 (!) podczas gdy ziemia w tym miejscu w istocie kosztuje od 400 do 600 zł za metr. Ów atrakcyjny teren w widłach trasy Mostu Północnego, w bezpośredniej bliskości mediów miał wiele przeznaczeń. Władze dzielnicy proponowały wybudowanie przy Wyszkowskiej m.in. stadionu narodowego. Kiedy okazało się, że ten powstanie w miejscu Stadionu X-lecia, zdecydowano o przeznaczeniu gruntów pod przedsięwzięcia rekreacyjne dla mieszkańców Białołęki. Miała tu powstać m.in. Akademia Piłki Nożnej. Wszystko wskazuje na to, że teren zostanie bezpowrotnie stracony. Komisja Majątkowa zadziałała z pogwałceniem wszelkich praw - bez porozumienia z prezydentem miasta, wojewodą mazowieckim, zarządzającą gruntem Agencją Nieruchomości Rolnych, naruszając interes osób trzecich, bowiem teren przy Wyszkowskiej dzierżawił od Agencji PGR Bródno, prowadząc tu działalność gospodarczą. Usytuowanie wspólnej Komisji Majątkowej Rządu i Episkopatu Polski zakrawa na prawne kuriozum. Jej decyzje są ostateczne. Ustawodawca nie przewidział trybu odwoławczego. Prof. Winczorek wskazuje na jej niekonstytucyjność. Komisja składa się z sześciu przedstawicieli episkopatu i sześciu przedstawicieli rządu. Jak łatwo się domyślić, przedstawiciele rządu w niej zasiadający są jeszcze z poprzednich nadań politycznych.

Władze dzielnicy Białołęka, wskazując na jawne naruszenie prawa - rażące zaniżenie wartości gruntu - złożyły doniesienie do Prokuratury Rejonowej dla Pragi Północ, powiadomiły o sprawie minister Julię Piterę, ABW i CBA. Centralne Biuro Antykorupcyjne wystosowało już pismo do Zarządu Białołęki, w którym wskazuje, że sprawa gruntu przy Wyszkowskiej ma znamiona przestępstwa i sugeruje rozpoczęcie postępowania sądowego. Władze dzielnicy natknęły się na przeszkodę, która wydawała się nie do pokonania. Nie można było dokonać rzeczywistej wyceny gruntu, bowiem do rejestru - jako nowe właścicielki - zostały w tempie ekspresowym wpisane siostry Elżbietanki. Na skutek interwencji u prezydenta miasta i wojewody mazowieckiego udało się przywrócić starego właściciela i biegli rzeczoznawcy majątkowi Agencji Nieruchomości Rolnych wycenili grunt przy Wyszkowskiej na kwotę 240 mln zł. Po dokonaniu operatu własność gruntu ponownie przywrócono Elżbietankom. Przypominamy, że krakowscy rzeczoznawcy oszacowali wartość gruntu na 30,7 mln zł. Różnica porażająca. Ewenementem w dotychczasowych procedurach działania Komisji Majątkowej jest to, co udało się dzięki wysiłkom władz dzielnicy. Sprawa gruntu przy Wyszkowskiej powróciła do komisji do ponownego rozpatrzenia. Komisja Majątkowa jednakże podtrzymała swoją decyzję. Gorzkiego smaku sprawie dodaje fakt, iż Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety już znalazło kupca (prywatną osobę) na uzyskany teren i podpisało z nim umowę. Po Warszawie krążą słuchy, że jest to osoba podstawiona, zaś grunt stanie się przedmiotem spekulacji. Wszystko na to wskazuje, bowiem precedensy już były. W Piasecznie, w ramach rekompensaty za odebrane mienie, zwrócono Bonifratrom miejską zajezdnię. Rzeczoznawcy Komisji Majątkowej wycenili ją na 40 mln zł. Zakonnicy sprzedali ją za 115 mln zł. Podobnie było w Opolu. Komisja Majątkowa przyznała Zgromadzeniu Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo w Warszawie 16 hektarów uzbrojonej ziemi w Specjalnej Strefie Ekonomicznej jako rekompensatę za grunty rolne utracone po wojnie. Tak jak w przypadku warszawskim cena ziemi była znacznie zaniżona. Siostry już zaproponowały, że są gotowe odsprzedać samorządowi Opola ów grunt po cenie trzykrotnie wyższej od tej, którą same zapłaciły. Miasta na to nie stać.

Nikt nie neguje konieczności rekompensowania krzywd komunistycznych władz. Niechże to jednak ma realny wymiar i niech będzie oparte na rzetelnych wycenach. Spekulowanie nieruchomościami przez zakony i kościelne instytucje nijak się ma do zasad, którymi te powinny się kierować.


Elżbieta Gutowska
6508