Patroni naszych ulic

Światowid

Spośród wszystkich białych plam na mapie polskiej historii, najbardziej tajemniczą nie jest ani sprawa stosunków polsko - sowieckich, ani jakiś spisek na szczeblach najwyższych władz, ale wiara naszych praojców. Wierzenia mieszkańców ziem dzisiejszej Polski sprzed roku 966 - sprzed ochrzczenia Polski przez księcia Mieszka I - pozostają białą plamą pomimo wysiłku wielu uczonych: historyków, etnografów, językoznawców...

Odwiedzając ostatnio jedną z głównych ulic Tarchomina i Białołęki wyobrażałem sobie Polską sprzed ponad tysiąca lat, Polskę w której oddawano cześć pogańskim bóstwom i bogom. No bo czyż imię "Światowid" nie zachęca do przeniesienia się - choćby na chwilę - w czasie? O tym kim był Światowid, wydaje się, wie chyba każdy z nas. Pamiętamy obrazek z podręcznika historii, na który wojowie Mieszka I starają się wykonać rozkaz księcia i wyplenić pogański kult z dopiero co ochrzczonego kraju. Podpalają więc posąg boga o czterech skierowanych we wszystkie strony świata twarzach. Boga, który ciągle czuwa, opiekuje się ludźmi i widzi cały świat - czyli Światowida. Spośród innych bóstw starożytnych Słowian to właśnie on jest najbardziej znany dzisiejszym Polakom - właśnie dzięki wpływającym na wyobraźnię czterem twarzom...

Cóż więc mogę napisać więcej o Światowidzie? Chyba tylko to, że go nie było... a właściwie, że bóg ten wyglądał zupełnie inaczej, inaczej się nazywał i wcale nie był czczony na polskich ziemiach.

Polacy sprzed tysiąca lat nie mieli własnego alfabetu, nie zostawili nam więc opisu ówczesnej Polski. Co nieco (a jest tego bardzo niewiele - w sumie kilka zdań) wiemy o Słowianach z IX i X wieku z przekazów zostawionych przez kronikarzy z lepiej rozwiniętych krajów - od Rusinów, Arabów, a najwięcej od Niemców...

Opisywali oni to, co działo się poza granicami Cesarstwa Niemieckiego, tyle tylko, że wówczas Cesarstwo Niemieckie opierało swoje granicę o rzekę Łabę, a w miejscu, gdzie dziś jest Berlin, było sobie słowiańskie plemię Wieletów. Dopiero dalej, za ich siedzibami żyli Polanie i ich książę Mieszko. Jeśli więc kronikarz niemiecki o imieniu Widukind poświęcił Wieletom kilkanaście stron w swojej kronice, to o Polsce było tam tylko parę słów!

A wśród Wieletów rzeczywiście panował kult Swantewita. Zwierzęciem mu poświęconym był siwej maści koń. Jednak było to bóstwo lokalne, czczone najpewniej jedynie na wyspie Rugii. Wśród Wieletów wierzono też w istnienie duchów drzew i kamieni. Jeśli boskie drzewo umarło, cześć oddawano jego martwemu pniu, dłutem rzeźbiarza nadając mu czasem rysy Słowianina - koniecznie z długimi wąsami. Żeby wierni mogli patrzeć w oblicze boga z każdego kierunku, twarz rzeźbiono "dookoła"... Na posągu mogły być cztery, ale mogły być i trzy twarze - stąd inne “imię” legendarnego słowiańskiego bożka - Trygław.

Patrzący czujnie dookoła świata bóg, Swantewit, szybko stał się Świętowitem a stąd bardzo już blisko do dzisiejszego Światowida.

Te przemiany były możliwe dzięki temu, że w Polsce, mimo chrztu z 966 roku, religia pogańska długo była żywa. Jeszcze prawie pięćset lat po chrzcie polski kościół katolicki wydawał dekrety piętnujące pogańskie zwyczaje. Doszukiwał się ich w wielu tradycjach i ludowych zwyczajach. Z ludowej przyśpiewki - wyliczanki księża wysnuli wniosek, że gdzieś w ostępach tli się kult jakiegoś rzekomego boga "Lelum - Polelum", a z dawnych kronik wyciągnęli i odkurzyli Światowida...

Dzisiaj, po ponad tysiącu lat od chrztu Polski, inni badacze starych kronik, ludowych pieśni, języka starają się zbadać w co i w kogo naprawdę wierzyli nasi przodkowie. Jest to praca niesamowicie trudna, albowiem przekazów o pogańskich bóstwach prawie nie ma - w czasach, gdy pamięć o nich była jeszcze żywa, pisać umieli tylko księża, a im najmniej zależało na reklamowaniu pogańskich bogów. Stąd dziś możemy tylko podejrzewać, że ogólnosłowiańskimi, najważniejszymi bóstwami byli Swarożyc oraz Perun...

A czy dziś wypleniliśmy pogaństwo z naszego życia? Nie do końca... I nie mam na myśli bynajmniej odpukiwania w niemalowane drewno, ale chociażby to, że większość kościołów katolickich (np. katedra na Wawelu) było budowanych na gruzach świątyń pogańskich, rzeźbione magiczne słupy na rozstajach dróg zostały zastąpione przez kapliczki, a nad drzwiami naszych domów czasami wiszą krzyże, ale jakże często można spotykać "magiczne" podkowy. Pogańskie tradycje widać też w datach kościelnych świąt - Boże Narodzenie to świętowanie początku końca zimy, Wielkanoc, to początek wiosny...

Także dawni pogańscy bogowie są obecni wśród nas. Gdy Ruś kijowska przyjmowała chrzest, cechami Peruna i związanymi z nim wierzeniami obdarowano świętego Eliasza... a jeszcze wcześniej starożytni Rzymianie uznali, że przed podróżą nie wypada chrześcijaninowi modlić się do Merkurego i za jego odpowiednika uznali świętego Krzysztofa...


T. Pawłowski
6782