Praskie firmy

Lot nad drucianym gniazdem



Dopiero z pokładu samolotu widać prawdziwe oblicze współczesnej Pragi. Z jednej strony nowe jaśniejące bielą dzielnice mieszkalne, strzeliste gmachy, uporządkowane aleje i ulice, pięknie odnowione kościoły i dziesiątki innych obiektów, a z drugiej - liczne jeszcze tereny niezabudowane, pozostawione jakby własnemu losowi. Lecimy samolotem PZL "Wilga" akurat nad zachodnimi rejonami Pragi Północ. Przed nami zakole torów kolejowych linii średnicowej. Między zakolem schowana AVIA - Fabryka Obrabiarek Precyzyjnych, obchodząca już stulecie swego istnienia. Trochę poniżej - na zdjęciu - widać to doskonale, boisko sportowe (tutaj planowana jest budowa hali sportowej) pokryte śniegiem i resztki zabudowań starego młyna parowego Michla przy ulicy Objazdowej. Największa świątynia stolicy, Bazylika pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego jest również dobrze widoczna, a to dzięki ustawionej parę lat temu wysmukłej dzwonnicy. Ulicy Kawęczyńskiej na dobrą sprawę nie widać, ale doskonale widoczny jest wielki obszar ogródków działkowych, nieużytków i teren należący niegdyś do znanej na Pradze fabryki, potocznie zwanej Drucianką.

Fabryka ulokowała się równolegle do Kawęczyńskiej na terenie sięgającym od Objazdowej aż do Wojnickiej, stykając się prawie z zabudowaniami Zajezdni Tramwajowej. Pod nami hale warsztatowe z czerwonej cegły. Bliżej Wojnickiej stoi wysoki komin. O próbach ożywienia fabryki świadczy duża hala odcinająca się wyraźnie od starej architektury. Wokół niej parę domków. To wszystko. Nad dawną Drucianką cisza i spokój. Bo Drucianki już od 2000 roku proszę Państwa, nie ma! Gdyby dotrwała do bieżącego roku moglibyśmy obchodzić uroczyście 103 lata istnienia tej najstarszej fabryki praskiej.

Drucianka, czyli Warszawska Fabryka Sprężyn, uruchomiona została w 1899 roku jako Spółka Akcyjna Warszawskiej Fabryki Drutu, Sztyftów i Gwoździ. Siedzibą fabryki z głównym wejściem była ulicy Objazdowa 1. Dziś tuż obok mieści się XX Liceum Ogólnokształcące im. Króla Bolesława Chrobrego. Siedzibą natomiast zarządu spółki była Bruksela. Fabrykę bowiem zbudowali i prowadzili Belgowie. W okresie II Rzeczpospolitej pracowało tutaj około 360 osób. Dyrektorami fabryki w latach okupacji niemieckiej aż do 1944 roku byli Belgowie. Fabryka nie zmieniła profilu swej produkcji przez długie lata. Dopiero w 1951 roku, kiedy włączono ją do Zjednoczenia Przemysłu Motoryzacyjnego w starej Druciance rozpoczęto produkcję sprężyn dla przemysłu motoryzacyjnego i maszyn rolniczych. Gdy powstała nowa firma FSO-Daewoo, tutaj produkowano sprężyny dla potrzeb fabryki samochodów na Żeraniu.

W 1998 roku miałem okazję zwiedzenia starej fabryki pozostającej pod zarządem polsko-koreańskiej spółki. Oglądałem stare, ale ciągle sprawne wyposażenie fabryki. Stuletnie kadzie w galwanizerni i hartowni przerażały prymitywizmem, nie tracąc jednak swej użyteczności praktycznej. Ciężki mury i stropy, ciemne sale, ślady tak zwanego „zęba czasu” widoczne były na każdym kroku. Co prawda, w nowej hali stało kilka czy kilkanaście maszyn bardzo nowoczesnych, sterowanych komputerowo i zwijających, jak makaron, zwoje drutu przygotowywane do dalszej obróbki. Podziwiałem dział kontroli z nowoczesną badawczą aparaturą pomiarową. Akurat moim przewodnikiem był Jacek Żak pracujący w tym dziale i od dziesiątków lat związany z fabryką. Obserwowałem prace nielicznej już wówczas załogi, oglądałem park samochodowy dość rozległy. Bo tutaj przechowywano część wyprodukowanych pojazdów, które nie mieściły się na żerańskich przyzakładowych terenach. Wszystko to już przeszłość. Dziś stara fabryka nie pracuje. Miałem szczęście, że 4 lata temu mogłem spotkać się z historią praskiego przemysłu. Na terenie fabryki zrobiłem sporo zdjęć. Niektóre z nich zostały wyróżnione w konkursie fotograficznym i pokazane na wystawie zorganizowanej przez warszawską Zachętę w czerwcu 1998 roku. Jedno ze zdjęć pokazuje zaplecze fabryczne z wyciągami powietrznymi hartowni. Na innym zdjęciu, ale już nie moim i historycznym widać Druciankę w okresie międzywojennym z dymiącym kominem. Zdjęcie z lotu ptaka jest dziełem Lecha Zielaskowskiego, autora wielu lotniczych obrazów Pragi i przyjaciela naszej gazety.

Na tym można by zakończyć sprawę Drucianki. Ale nie jest to takie proste. Muszę koniecznie dodać kilka faktów zaczerpniętych z różnych publikacji. Otóż od najmłodszych lat wiedziałem tylko jedno: Drucianka ciągle strajkuje. Słowo strajk przewijało się przez szpalty gazet, rozmawiali o tym dorośli i dorastający. Nie było chyba drugiej takiej praskiej fabryki, w której coraz to wybuchały strajki - nie było tam zapewne zbyt dobrze pracownikom. Oto kilka przykładów. W 1914 roku załoga Drucianki domaga się podwyżki. Po krótkim strajku uzyskują od 10 do 20% podwyżkę. W 1915 roku następuje ewakuacja fabryki do Rosji. W 1916 robotnicy strajkują domagając się żywności i odzieży ochronnej. W 1918 robotnicy Drucianki rozbrajają Niemców. W 1919 władze przeprowadzają rewizję w fabryce. Szukano broni zabranej Niemcom i ukrytej w zakładzie. Broń miała służyć podobno przyszłej komunistycznej milicji narodowej, która powstałaby - gdyby bolszewicy zdobyli Warszawę. W 1934 roku strajkowano z powodu obniżki płac. Na przełomie lat 1934-35 strajkowano dwa tygodnie uzyskując cofnięcie planowanej obniżki płac. Średnio w ciągu roku w Druciance strajkowano kilka razy, od paru godzin do kilkunastu dni. Trudno ukryć fakt, że Drucianka mimo niewielkiej załogi skupiała liczne grono zwolenników komunizmu. Środowisko biednej dzielnicy podatne było na hasła agitatorów ruchów robotniczych.

Ważną rolę w tej działalności odgrywał Karol Wójcik. Do dziś przy dawnej bramie Drucianki przy ulicy Objazdowej pozostała tablica z napisem informującym, że w tej fabryce w latach 1909-1940 pracował i walczył Karol Wójcik, zamordowany w Oświęcimiu 10 marca 1941 roku. Tablicę wmurowano w 1951 roku. Czy zdołałem napisać wszystko o praskiej Druciance? Nic podobnego. Fabryka ta czeka na własną, solidną monografię.

Paweł Elsztein



Skierski Skierski Skierski
Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej


8598