Prosto z mostu

Łupy korupcji


Tropienie korupcji w Polsce zaczęło przypominać polowanie na Żydów i masonów. Pozbawione racjonalnych przesłanek, służy w walce politycznej za narzędzie mobilizacji wyborców oraz eliminacji przeciwników. Służy też jako trampolina do władzy. Mało kto dziś pamięta, że hasło walki z korupcją legło u podstaw rozwoju Partii Do Spraw Zbadania Przyczyn Katastrofy Lotniczej. Na hasłach walki z korupcją karierę zbudowała sobie też Julia Pitera, przez ostatnie trzy lata Pełnomocnik Rządu Do Spraw Opracowania Programu Zapobiegania Nieprawidłowościom w Instytucjach Publicznych, wsławiona wytropieniem ministra, który wydał osiem złotych na dorsza.

Ostatnio Pitera wydała w swoim stylu opinię na temat projektu zmiany ustawy o samorządzie gminnym, wniesionego przez Związek Gmin Wiejskich. "Po moim trupie!" - rzekła pani minister. Propozycja Związku dotyczy utajnienia oświadczeń majątkowych radnych, wójtów, burmistrzów i prezydentów. Obecnie są one składane i publikowane pięciokrotnie w czasie czteroletniej kadencji. Samorządowcy ujawniają w nich swoje dochody, majątki, nieruchomości, finanse, kredyty, udziały w spółkach i inne dane. Korzyści z tego nie ma żadnych, a straty są dotkliwsze dla samorządu niż dla poszczególnych zainteresowanych.

Teoretycznie na podstawie oświadczeń powinno się badać, czy ktoś w ciągu roku bądź kadencji nadmiernie się nie wzbogacił. Realizacja tego celu nie jest możliwa z dwóch powodów. Po pierwsze, nie ma kto tego zrobić. Chodzi o ponad czterdzieści dziewięć tysięcy oświadczeń rocznie. Po drugie, jak - w takiej masie - sprawdzać przyrosty wartości nieruchomości, zmiany kursów akcji itd., i porównywać to z dochodami radnych? Nikt tego w Polsce nie robi. Stosowne urzędy mogą najwyżej stwierdzić, że ktoś nie złożył oświadczenia w terminie. Obywatelscy podglądacze są zaś w stanie ocenić, czy sąsiad-radny nie minął się w swoim oświadczeniu z prawdą. W ten sposób w tej kadencji mandaty straciło bodaj stu pięćdziesięciu radnych. To jednak jest wróbel ustrzelony z armaty, chodziło wszak o tropienie korupcji. Przypominam, że o utratę mandatu z powodu niezłożenia oświadczenia w terminie otarła się Hanna Gronkiewicz-Waltz, której nikt przy zdrowych zmysłach nie podejrzewał o korupcję.

Ujawnianie danych o prywatnym majątku, w tym danych mających wręcz charakter tajemnicy handlowej, skutecznie odstrasza od kandydowania do rad gmin, powiatów i sejmików województw każdego, kto osiągnął w życiu coś więcej niż stałą pracę etatową i jedno mieszkanie. Nic dziwnego, że samorząd terytorialny dbający o rozwój prywatnej przedsiębiorczości należy w Polsce do rzadkości.


Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4940