Lewa strona medalu

Dzień hańby i wstydu

Jarosław Kaczyński już kilka dni po wyborach prezydenckich zrzucił przybraną na czas kampanii wyborczej skórę owieczki i rozpoczął krucjatę przeciwko wszystkim, którzy kiedykolwiek powiedzieli coś złego o PiS i jego tragicznie zmarłym bracie. Najważniejszym jej elementem stała się awantura o krzyż stojący przed pałacem prezydenckim. Ustawiony przez harcerzy w dniu katastrofy rządowego samolotu miał być symbolem tragedii i narodowego pojednania. Niestety, dość szybko zaczął być wykorzystywany do politycznej awantury i zamiast łączyć, skutecznie podzielił nasze społeczeństwo. Przez kilka tygodni trwały więc narady przedstawicieli kancelarii prezydenta, władz miasta, kościoła i harcerzy na temat tego, kto i gdzie powinien ten krzyż przenieść. Panowie od prezydenta twierdzili, że to problem kościoła, władze miasta, że to teren kancelarii prezydenta, a Kościół umywał ręce i wskazywał nawet na harcerzy, którzy na dobrą sprawę sami tego piwa nawarzyli. Wreszcie uradzono, że 3 sierpnia krzyż zostanie uroczyście przeniesiony do kościoła w. Anny i problem zostanie rozwiązany z korzyścią dla wszystkich. Naiwni jednak byli wszyscy, którzy w to wierzyli. Ceremonia przenosin została przerwana i przerodziła się w regularne zamieszki tzw. obrońców krzyża, w efekcie czego zdecydowano, że krzyż... pozostaje!

Państwo polskie i warszawski samorząd ugięły się przed terrorem kilkusetosobowej grupy ludzi, nie szanujących praw Rzeczpospolitej, którym nie wystarczył nawet autorytet Kościoła Katolickiego. Fiasko przenosin to totalna kompromitacja odpowiedzialnych za przestrzeganie prawa instytucji samorządowych i rządowych, dziś w całości kontrolowanych przez Platformę Obywatelską. Okazało się, że nie potrafią one skutecznie funkcjonować, bo paraliżuje je znak krzyża. Rok temu Hanna Gronkiewicz - Waltz nie wahała się użyć siły wobec walczących o swe miejsca pracy kupców z KDT, dziś skapitulowała przed garstką fanatyków i awanturników, bezprawnie chroniących się za symbolem krzyża. Przedstawicielom państwa i miasta zabrakło wyobraźni, determinacji i konsekwencji, w wyniku czego dzień 3 sierpnia zamiast stać się świętem kompromisu i zrozumienia, stał się dniem żałoby dla zasad społeczeństwa obywatelskiego i samorządności. To dzień hańby i wstydu nie tylko dla Jarosława Kaczyńskiego i jego zwolenników, Kościoła, ale również Hanny Gronkiewicz-Waltz, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. Sprawowanie władzy wymaga bowiem odwagi i odpowiedzialności za państwo i jego obywateli, a tego u rządzących z PO tutaj zabrakło.


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
Klub Radnych LEWICA (SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl

4620