Lewa strona medalu

Kryzys

Mimo zapewnień premiera Tuska i jego ministra finansów kryzys puka już do bram naszego kraju. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jego rozmiarów i skutków, ale wiadomo, że czekają nas wszystkich bardzo ciężkie czasy. Oczywiście, nie ominie to Warszawy. Do dzielnic poszło parę dni temu pismo Hanny Gronkiewicz-Waltz nakazujące ogromne, bo sięgające aż 1/3 wydatków oszczędności. Planuje się, że dochody miasta w przyszłym roku będą o blisko miliard mniejsze, co oznacza, że za chwilę pożegnamy się z kilkoma dużymi i szeregiem mniejszych od dawna oczekiwanych i obiecanych inwestycji. Które to będą jeszcze nie wiadomo, bo ratusz nabrał wody w usta i boi się o tym powiedzieć nawet nam, radnym.

Tymczasem pani prezydent postanowiła wydać 3 miliony złotych na kolejny pomnik - tym razem ofiar obozu KL Warschau na terenach dawnego getta, w którym zginęło ok. 20 tys. więźniów, głównie innych narodowości, którzy uprzątali teren po getcie. Pomysł jest kontrowersyjny nie tylko ze względu na kwotę, jaką trzeba będzie na to przeznaczyć, ale również ze względu na liczbę ofiar, których ma upamiętniać. Według powiązanego z LPR komitetu budowy pomnika miało ich bowiem być aż ... 200 tysięcy, czemu zdecydowanie jednak zaprzeczają historycy, obstając przy pierwszej liczbie. Skończy się to potężną awanturą, jednak mimo to Hanna Gronkiewicz-Waltz chce pomnik wybudować, bo jak napisała jedna z gazet "ma dosyć napastliwych listów i interwencji w tej sprawie". Rozumiem, że pani prezydent chce mieć święty spokój, ale wydaje mi się, że mimo wszystko nie powinna czynić tego tak dużym kosztem i to nas wszystkich - warszawiaków. Niefrasobliwość Hanny Gronkiewicz w dobie kryzysu dziwi mnie, zwłaszcza że nie jest to odosobnione działanie. Równie lekko chce ona pozbyć się 6 milionów złotych dochodów z dzierżawy hali KDT i kolejnych kilku z tytułu podatków, jakie wpłacają do kasy miasta pracujący tam kupcy. Pogodzili się oni z tym, że muszą opuścić Plac Defilad, jednak chcieliby to zrobić dopiero wtedy, gdy zakończą budowę swojego nowego domu handlowego na wskazanej przez miasto działce przy Okopowej, co według harmonogramu opracowanego przez wybitnych polskich architektów nastąpić by miało w 2011 roku. Oczywiste, że pani prezydent chce oczyścić teren pod budowę Muzeum Sztuki Nowoczesnej ale wydaje mi się, że w dobie kryzysu powinna zadbać przede wszystkim o miejsca pracy dla 1800 kupców i kolejnych paru tysięcy kooperujących z nimi osób. Tym bardziej, że znów opóźnia się ukończenie projektu muzeum i póki co nie ma nawet jego wizualizacji, nie mówiąc już o tym, że na realizację inwestycji może zwyczajnie zabraknąć środków w budżecie miasta. Gdyby się jednak znalazły to i tak budowa muzeum rozpoczęłaby się dopiero pod koniec 2011 roku, czyli w czasie, gdy teren opuściliby już w spokoju kupcy. Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz to zrozumie i zrealizuje dane kiedyś kupcom słowo? Mam nadzieję, że tak.


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
Klub Radnych LEWICA (SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl

4960