Rada wielu

Euro - wybory, Euro - dylematy

Wielu moich znajomych nie zamierza zawracać sobie głowy oddawaniem głosu w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Twierdzą, że wybory do Sejmu, prezydenckie i samorządowe są ważne, europarlament traktując jako pewną abstrakcję. To wielki błąd.

Parlament Europejski to jedyny organ Unii Europejskiej pochodzący z bezpośrednich wyborów. Im większy Unia cierpi deficyt demokracji, tym większa jest jego rola. Wbrew pozorom, PE ma ogromny wpływ na nasze codzienne życie. Polacy, głosując w referendum za przyłączeniem naszego kraju do Unii, sami zgodzili się, by w Brukseli decydowano o naszych miejscach pracy, cenach i warunkach usług, z których codziennie korzystamy, o możliwościach prowadzenia inwestycji.

Niektórzy jednak myślą, że w PE można załatwić unijne środki na konkretny cel. Jeżeli któryś z kandydatów Wam to obieca, nie ma pojęcia o czym mówi. Decyzje budżetowe w UE wynikają ze żmudnych negocjacji międzyrządowych. A konkretne projekty podlegają szczegółowej ocenie upoważnionych podmiotów i Komisji Europejskiej. Kryteria oceny są bardzo szczegółowe. Ale to europarlament decyduje, czy możemy wydać pieniądze przyznane na budowę autostrad. Tam zdecydowano się bowiem o utworzeniu prawa chroniącego przyrodę tak bardzo, że nie liczą się ofiary wypadków na dziurawych drogach.

Prawo i Sprawiedliwość wystawiło w Warszawie bardzo dobrych kandydatów. Na naszej liście znajdą Państwo m.in. dwie osoby wymieniane w gronie potencjalnych kandydatów na prezydenta Warszawy: Elżbietę Jakubiak i Pawła Poncyliusza. Z trzeciego miejsca startuje Arkadiusz Mularczyk, adwokat znany z komisji ds. nacisków, bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry. Te kandydatury chciałbym szczególnie polecić Państwa uwadze. Do Parlamentu Europejskiego warto wybierać bowiem osoby młode, ale kompetentne w swoich dziedzinach. Ludzi, którzy na europejskich salonach będą czuli się pewnie. Będą reprezentować Polskę godnie i skutecznie.

Jeżeli ktoś z Państwa nie jest jeszcze przekonany, że warto pójść do urny i wrzucić do niej głos na PiS, przytoczę dwa argumenty: 0,04% i 7,2%. To realne wykorzystanie środków unijnych - liczone nie na podstawie projektów, ale wystawionych UE faktur do zapłaty. Pierwszy to efekt rządów Porażki Obywatelskiej na grudzień 2008 r. Drugi za analogiczny okres rządów PiS. Fachowcy z PO kantować potrafią, ale absorpcja eurofunduszy idzie im TRAGICZNIE. Czas odsunąć aferałów od władzy.

Maciej Maciejowski
Radny Rady Warszawy
www.maciejowski.pl

4486