Rada wielu

Chora służba zdrowia

Jak prawie każdy odprowadzam składki na Narodowy Fundusz Zdrowia i ZUS. Państwo polskie gwarantuje mi za to pomoc w przypadku choroby. Taka działa system tzw. umowy społecznej. Przynajmniej w teorii. Z naszych podatków utrzymujemy wspólną organizację ochrony i pomocy zwaną państwem.

Ponieważ nie lubię stać w kolejkach, wykupiłem też dla mojej rodziny pakiet opieki w prywatnej lecznicy. Wydawało mi się, że to wystarczy. Kiedy jednak pilnie musiałem wykonać badanie u mojej trzymiesięcznej córki aby wykluczyć podejrzenie poważnej choroby, okazało się, że byłem w błędzie.

Różnica pomiędzy placówkami publicznymi, których obdzwoniłem cztery, a prywatnymi, których obdzwoniłem osiem, jest niewielka. W publicznych na pilne badanie trzeba czekać trzy miesiące, w prywatnych trzy tygodnie. W sytuacji zagrożenia życia wychodzi na jedn0...

Pielęgniarka poradziła, by podjechać z dzieckiem do szpitala, ale nie potrafiła dać żadnej gwarancji, że nie zostaniemy z izby przyjęć odesłani na przykład kilkadziesiąt kilometrów za Warszawę z powodu braku miejsc. W końcu, dzięki miejskiej informacji o usługach medycznych, znalazłem płatną klinikę, w której wykonano badanie.

Wnioski z tych wydarzeń są dla mnie jasne. Państwo polskie nie spełnia swoich podstawowych obowiązków ochrony zdrowia i życia obywateli. Prywatna służba zdrowia nie jest żadnym rozwiązaniem tego problemu. Są nieliczne wyjątki, ale generalnie niepubliczne ZOZ-y podpisujące kontrakty z NFZ segregują pacjentów na lepszych i gorszych. Pełny portfel też niczego nie gwarantuje, bo prywatne lecznice są oblężone.

Do tej pory myślałem, że prywatyzacja może być dobrym rozwiązaniem dla służby zdrowia. Dziś wiem, że wolny rynek jest dobry... ale dla zdrowych i bogatych. Jedynym sensownym rozwiązaniem jest likwidacja kosztownej biurokratycznej czapy NFZ nad polską medycyną i likwidacja możliwości konkurowania placówek prywatnych z publicznymi. Niech sobie będą, ale bez prawa pobierania publicznych pieniędzy. Natomiast publiczna służba zdrowia powinna wrócić do sfery budżetowej i pod bezpośredni nadzór państwa. Państwo określi, jakie świadczenia gwarantuje każdemu obywatelowi. Będzie taniej i prościej.

Prywatyzacyjne pomysły premiera Tuska i minister Kopacz są igraniem z ludzkim zdrowiem i życiem. Tak liberalnego, jak proponowany przez PO, systemy opieki zdrowotnej nie ma nigdzie na świecie. Ale przecież Tusk jest zdrowy i na brak pieniędzy też nie narzeka.

Maciej Maciejowski
Radny Rady Warszawy
www.maciejowski.pl

4529