Rytmy i barwy

Spotkanie w Domu Kultury "Zacisze", 7 lutego, zaczęło się od uczty dla ucha. W krainę walca zaprosił publiczność duet akordeonowy. Jacek Małachowski i Piotr Kopietz zagrali utwory Dymitra Szostakowicza, Jana Sebastiana Bacha, Otto Eckelmanna i Arama Chaczaturiana. Od tang w paryskich klimatach, utrwalonych m.in. w piosence Edith Piaf, rozpoczął swój występ drugi duet: Gabriela Machowska (fortepian) i Piotr Kopietz (akordeon, bandoneon). Kolejnym przystankiem w tej muzycznej podróży była Bruksela, z piosenekami Jacquesa Brela. W tangach z argentyńskim rodowodem dominował bandoneon - instrument, który do tego kraju przywędrował z emigrantami z Niemiec. Zabrzmiała muzyka Astora Piazzoli, Anhela Villoldo, Pintina Castellanosa. Ostatnim akordem była "La cumparsita" Matosa Rodrigueza.

Oba duety otrzymały zasłużone brawa. Gabrieli Machowskiej należały się one także za mistrzowską pracę z mikrofonem: zapowiedzi utworów, przeplatane ciekawostkami o twórcach, ich dziełach i instrumentach.

Koncert uświetnił wernisaż rysunków i malarstwa Dariusza Piekuta, artysty urodzonego w 1959 roku, absolwenta Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych w Zamościu i Instytutu Wychowania Artystycznego UMCS w Lublinie, laureata wielu konkursów, m.in.: "Jesieni Plastycznej" w Hrubieszowskim Domu Kultury, konkursu malarskiego "Barwy Roztocza" w Tomaszowie Lubelskim, Ogólnopolskiego Biennale Twórczości Nauczycieli w Lublinie, "Konfrontacji 2009" w Lesznie. Zdaniem historyka sztuki, dr Piotra Kondraciuka, klimat prac rysunkowych i malarskich Dariusza Piekuta znakomicie oddaje wypowiedź Paula Klee: "Najróżniejsze linie. Plamy. Płaszczyzny gładkie. Płaszczyzny cętkowane, kreskowane. Ruch falisty. Ruch hamowany, rozczłonkowany. Ruch wsteczny. Splot, tkanina. Wątek muru, układ łuskowaty. Jeden głos. Polifonia. Gubiąca się, nabierająca siły linia (dynamika)."

Podczas wernisażu Dariusz Piekut opowiedział nam o cyklu swych prac, tzw. tkaninowcach, dzięki którym został przyjęty do Związku Artystów Plastyków. Cykl jest inspirowany pejzażem moich stron: Roztocza, Wyżyny Lubelskiej. Wybrane fragmenty pejzażu przetransponowałem na swój użytek. Kompozycje kolorystyczne zahaczyły o malarstwo. Jeden z kolegów, malarzy, stwierdził, że - mimo iż są to prace rysunkowe - poprzez to, że kreski kładzione są w kierunkach równoległych, nakładane warstwami, stworzyły w tych kompozycjach wizje, obrazy malarskie. Tu zaczęło się moje malarstwo, ale specjalizację robiłem z grafiki, litografii; stąd ciągłe dążenie do warsztatu grafika, posługiwanie się piórkiem, tuszem. Później, w latach 90., zacząłem eksperymenty z ekoliną, czyli płynną farbą akwarelą. Do chwili obecnej jestem wierny tej technice. Na wystawie prezentuję też malarstwo olejne, również inspirowane pejzażem Roztocza. Moje rysunki są bardziej dopracowane; nie są to rysunki szkicowe, dopiero zapowiadające dokończoną kompozycję; każdy z rysunków jest swoistym zamkniętym dziełem. Kilka rysunków prezentowanych na wystawie to ilustracje do wierszy Zbigniewa Herberta "Pan Cogito": "Może warto żyć", "Ukryty w chaosie", "Trwanie". Jedna z prac jest ilustracją piosenki Marka Grechuty; powstała podczas ubiegłorocznego, międzynarodowego pleneru w Kawęczynku. Tworzę następne, do piosenek: "Niezastąpiona" i "Wolność". Pokażę je jesienią na wystawie poplenerowej w Galerii w Zamościu.

O koncercie i wystawie można było porozmawiać w sąsiedztwie sali wystawowej, gdzie przygotowano ucztę dla podniebienia, z owocami, płynną czekoladą oraz - jak na czas karnawału przystało - ciastami i faworkami.

Jakie wrażenie zrobiły prace Dariusza Piekuta?

Mnie się podobają rysunki: te kolorowe i te, które bardziej trzymają się w gamie brązów i czerni; wszystkie są bardzo ciekawe. Gdybym miała wybrać jeden - byłby to pejzaż w niebieskich kolorach i sepiach - powiedziała pani Anna.

Pan Lech określił się jako zwolennik malarstwa: Bardzo mi się podobają te drogi. To bardzo ciekawa rzecz: twórca naśladuje kolorystów, wzoruje się na kolorystach. Na ogół naśladowcy kolorystów tworzą obrazy bardzo smutne, pełne szarości, w brudnych kolorach. Tu autorowi udało się, naśladując kolorystów, dobrać bardzo ciepłe, piękne, słoneczne barwy. Te obrazy są optymistyczne, szczególnie o tej porze roku. Sam też maluję drogi, mam więc skalę porównawczą. Żałuję, że ja tego nie namalowałem.

Pan Piotr jako najciekawszy wskazał tkaninowiec pejzażowy: W tym obrazie czuje się duszę artysty. Tu niebo, na dole źródło życia, trochę przyrody - wszystko robi wrażenie: ciekawa kompozycja, ciekawa kolorystyka. W dzisiejszych szarych czasach te obrazy są wesołe, bardzo pogodne, dobrze nastawiają do życia. Zgodność tych opinii z własnymi odczuciami można sprawdzić w sali wystawowej Domu Kultury "Zacisze" do 22 lutego. Jako zgodną ze swoim odczuciem autorka tej relacji odnotowuje propozycję, by na następne spotkania z piękną muzyką zaprosić Terpsychorę - muzę, opiekunkę tańca.


K.

6822