Chłodnym okiem

Wezwany do tablicy

W ostatnim numerze NGP sąsiad ze strony, mieszkaniec dalekiej Białołęki, w felietonie zatytułowanym "Port Praski dla prażan" raczył pochylić się nad dolą i losem mieszkańców Pragi, których "wredne" władze m.st. Warszawy pragną pozbawić dobra wielkiego, jakim jest Port Praski. Zainteresowanych już na wstępie pragnę uspokoić, że nikt Portu Praskiego z Pragi zabierać nie zamierza.

W materiale Macieja Maciejowskiego jest wiele niedomówień i nieścisłości, a także - jak zwykle w wypowiedziach przedstawicieli PiS - pojawia się wszechobecny "układ". Parę rzeczy przypomnę. Rzekomy "układ" ówczesnych władz miasta Warszawy z Elektrimem, który sugeruje Maciej Maciejowski, był normalną umową handlową, spisaną nie pod stołem, ale w świetle jupiterów przez strony i nie przed "worem w zakonie", a przed notariuszem. Na jego mocy za 42 hektary terenu Portu Praskiego, z czego z grubsza 17 ha nadających się pod zabudowę w trudnym geologicznie terenie starorzecza, firma Elektrim zobowiązała się - i to zobowiązanie wykonała - do sfinansowania budowy Mostu Świętokrzyskiego. M.st. Warszawa reprezentował ówczesny prezydent Marcin Święcicki. Most już ponad 10 lat służy tak prażanom, jak i innym warszawiakom. Czy ktoś z Państwa wyobraża sobie jego brak? Panie Maćku, kiedy następnym razem wjedzie Pan na ten wiszący most niech Pan zerknie w górę i zachwyci się tym osiągnięciem techniki. W Porcie od 10 lat inwestycyjnie nie dzieje się nic. Na terenie tym już za "komuny", aby posłużyć się słownictwem bliskim sercu Macieja Maciejowskiego planowano wysoką zabudowę "Centrum Kongresowego" kreującą nie tylko zmianę wizerunku tej części Warszawy. Inwestycja w tym miejscu to nowe miejsca pracy dla mieszkańców prawobrzeżnej Warszawy, którzy niekoniecznie muszą jeździć do pracy za Wisłę, ale też przedsięwzięcie znakomicie zwiększające dochody dla miasta z tytułu podatków od nieruchomości, o czym sąsiad Maciejowski w swoich rozważaniach nawet się nie zająknął.

W jednym z Maciejem Maciejowskim zgadzam się w zupełności "Port Praski to obecnie smutny obraz podmokłych zarośli", a może być przysłowiową kurą znoszącą złote jajka. Do czasów rządów PiS w Warszawie prace planistyczne szły w kierunku wysokiej intensywnej zabudowy Portu Praskiego. Budziły protesty, ale co ich nie budzi? Przypomnę, iż w 2002 roku, gdy miałem przyjemność pełnienia funkcji dyrektora Zarządu Dzielnicy Praga Północ, rada dzielnicy taki plan miejscowy uchwaliła. Dopiero później przyjęte studium za czasów prezydenta Lecha Kaczyńskiego wcześniejsze założenia wyrzuciło do kosza i zaczęło przewidywać przeznaczenie tego terenu pod niską zabudowę mieszkaniową. To właśnie w przypadku realizacji tej koncepcji Panie Macieju w centrum naszej dzielnicy, obok przyszłej stacji metra, w sąsiedztwie bloków i kamienic powstałoby zamknięte miasto w mieście z płotami i murami, kamerami, i armią ochroniarzy. Dziś ponownie projekt przewiduje zabudowę w części wysoką, prawie 400 tys. m2 kubatury, w których znaczący obszar będą stanowiły biura, marina i dopiero zabudowa mieszkaniowa łagodnie komponująca się z wodą i zielenią. Czyli także miejsca pracy i wypoczynku. Panie Maćku, jeszcze na koniec proszę nie deprecjonować mieszkańców Pragi, umieszczając ich w kontrapunkcie do tych, których nazywa pan białymi kołnierzykami. My, prażanie, nie jesteśmy gorsi.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej

4515