Obiektywny PO-radnik
Paweł Tyburc (PO)
Bojkot nie jest spoko
Mistrzostwa Europy zbliżają się wielkimi krokami. Jednak im bliżej EURO 2012, ruch w wielkiej polityce jakby większy. We Francji mimo wszystko lekkie zaskoczenie, że urzędujący prezydent przegrał walkę o drugą kadencję. W ten oto sposób, po 17 latach konserwatywno-liberalnych rządów, władzę przejmuje socjalista. Dla równowagi w Hiszpanii pół roku temu, po prawie ośmiu latach rząd socjalistów oddał stery władzy w ręce chadeckiej centroprawicy. W Rosji zmiana prezydenta była, ale tak jakby jej nie było. Używając terminologii siatkarskiej, nastąpiła zmiana powrotna. Po fali szalejącego kryzysu finansowego sytuacja wydaje się stabilizować, choć jeśli nie będzie zgody na zwiększenie pomocy, nie jest wykluczone, że Grecja strefę euro jednak opuści i wróci do drachmy.
Niestety, niepokojące wieści docierają z Ukrainy. Który to już raz polityka z butami wkracza w świat sportu? Dlaczego święto sportu staje się narzędziem w rękach i słowach polityków? Ano dlatego, że gdy brakuje rzeczowych argumentów, będąc w opozycji można zgłaszać nośne medialnie pomysły, które z rozsądkiem i odpowiedzialnością wiele wspólnego nie mają. Nie od dziś wiadomo, że była premier Ukrainy jest więźniem politycznym, że traktowana jest wbrew wszelkim standardom. Fakt ten jest bez dwóch zdań naganny i godny napiętnowania. Efekt medialny już został osiągnięty, szczyt w Jałcie odwołany. Być może, szefowie państw zachodnich nie przyjadą na ukraińskie stadiony. I bardzo dobrze, niech nie przyjeżdżają. Jednak czy uprawniony jest apel prezesa największej polskiej partii opozycyjnej do bojkotu ukraińskiej części imprezy i przeniesienie wszystkich meczów do Polski? W żaden sposób nie jest uprawniony. Cóż z tego, że decyzję o przyznaniu organizacji EURO Michel Platini ogłosił w kwietniu 2007, czyli w czasie rządów Jarosława Kaczyńskiego. To tylko zbieg okoliczności, a nie zasługa godna uzurpacji. Skoro przyczyną bojkotu ma być brutalne traktowanie kobiety-polityka, to zachowując wszelkie proporcje, warto przypomnieć, że Barbara Blida zaszczuta przez aparat śledczy targnęła się na swoje życie równo tydzień po decyzji Platiniego. A co by było, gdyby stało się to np. dwa tygodnie wcześniej? Kto wie, a może UEFA asekuracyjnie zdecydowałaby, że organizację EURO dostałby inny kraj, albo wyłącznie Ukraina? Wzywanie do bojkotu czy przeniesienia finału do Warszawy to gra na emocjach kibicowskiego elektoratu, próba zbicia tanim kosztem kapitału politycznego i czysty populizm. Nie zapominajmy, że to Ukraina była głównym inicjatorem wniosku o organizację mistrzostw, a my dołączyliśmy swoją ofertę do tego wniosku. Decydujący lobbing za kandydaturą Ukrainy i Polski przeprowadził prezydent ukraińskiej federacji piłki nożnej, zasiadający w komitecie wykonawczym UEFA. Wobec tego jakim prawem zwykły, szary kibic ukraiński miałby być pozbawiony atrakcji obejrzenia meczów z bliska, a ukraińska gospodarka pozbawiona ekonomicznych korzyści z organizacji imprezy? Nie byłoby to czyste zagranie w wykonaniu sąsiada i współorganizatora.
Jeżeli prezes i jego współpracownicy chcą być wiarygodni, niech pójdą jeszcze dalej i urządzą sobie prywatny bojkot wszystkich meczów, także tych odbywających się w Polsce. Niech honorowo przekażą bilety np. na dom dziecka. W razie czego, sam chętnie odkupię choćby jeden bilet, bo niestety nie udało mi się zdobyć, a i w losowaniu nie miałem szczęścia. Liczę na odzew, a w dowód wdzięczności dorzucę nawet najnowszą płytę zespołu Jarzębina...
przewodniczący Rady Dzielnicy
Białołęka m.st. Warszawy
pawel.tyburc@wp.pl