Rada wielu
Maciej Maciejowski
Szatkowanie miasta
"Hej, młody junaku, smutek zwalcz i strach,
Przecież na tym piachu za 30 lat,
Przebiegnie, być może, jasna, długa, prosta,
Szeroka jak morze Trasa Łazienkowska... "
Trasa Łazienkowska, wykpiwana w komediach Stanisława Barei, jak wiele pozostałości po rządach Edwarda Gierka, służy nam do dziś. Jest trasą szybkiego ruchu, tylko zepsutą przez HGW buspasem. Z powodu wytyczenia buspasa nie dało się uczynić wjazdów na trasę bezkolizyjnymi. Trasa Łazienkowska wrosła już na dobre w krajobraz stolicy. Niejeden raz po koncertach na Agrykoli chowałem się pod jej estakadami przed deszczem. Przejeżdżając górą, mijamy przedziwny kompleks budynków będący miejscem zbrodni w powieści Zygmunta Miłoszewskiego, której akcję przeniesiono na ekran... i do Krakowa.
Niektórym kibicom kojarzy się też z pobliskim stadionem ITI, ale tam nie bywam. Doceniam natomiast widoki. Jadąc Trasą Łazienkowską, kierowca przez cały czas widzi, gdzie się znajduje. Nie potrzebuje tablic informacyjnych, by znaleźć właściwy zjazd. Jaka to różnica w stosunku do budowanych ostatnio w centrach miast węzłów autostradowych. Taki Most Siekierkowski jest efektowny, ale minuta nieuwagi po zjeździe z niego wystarczy, by zamiast w Wawrze znaleźć się w Rembertowie...
Peerelowska Wisłostrada podobno oddzieliła nasze miasto od Wisły. Ale jaka piękna z niej panorama Starówki i Pragi. Niedawno media wykreowały sztuczny spór o nazwę "Północny" czy "Skłodowski". Dla mnie prawdziwym problemem jest to, że to kolejna autostrada w mieście. Takie trasy powinny być poza obszarem zurbanizowanym. Warszawa zasługuje na coś więcej niż szatkujące ją trasy ogrodzone ekranami dźwiękochłonnymi. Trasy, z których nie widać miasta. Które zamieniają stolicę Polski w obszar tranzytowy.
radny Rady Warszawy
www.maciejowski.pl