Chłodnym okiem

Emerytalna awantura

Gorące dni przed świętami stają się chyba elementem polskiej tradycji. Po zimowym zastoju, wraz z pierwszymi gorętszymi promieniami słońca, budzą się związkowcy. Solidarność, podobnie jak SLD, zbierała podpisy za przeprowadzeniem referendum w sprawie rządowej propozycji wydłużenia czasu pracy. Projekt ustawy trafił do Sejmu wsparty 15 tysiącami związkowców na ulicach Warszawy i zaczęło się. W Sejmie zrobiło się gorąco i to nie tylko za sprawą nadchodzącej wiosny. Od czasu Leppera wiadomym się stało, że parlament to nie Wersal. Pojechał zatem premier po związkowcach i pozwolił sobie na nazwanie szefa "Solidarności" pętakiem, związkowcy nie pozostali mu dłużni. Donald Tusk jak chce niech pracuje do 100 lat - niekoniecznie jako premier. Także posłowie Ruchu Palikota przeszli sami siebie. W brutalny sposób zakłócali przemówienie Leszka Millera. Nie pomogły próby przywołania posłów do porządku podejmowane przez marszałek Wandę Nowicką, notabene z ich klubu. Dopiero gdy przemawiający Miller nazwał awanturujących się posłów naćpaną hołotą, trochę towarzystwem trząchnęło. Posłowie Ruchu Palikota schodzą na psy. Pokazało to ostatnie głosowanie w Sejmie. Powoli zaczyna opadać cienka lewicowa woalka i ukazuje się ponura twarz liberałów. Łatwo jest wygłaszać protesty przeciwko przywilejom kościołów i zgłaszać drugoplanowe postulaty, jak choćby w sprawie legalizacji narkotyków. Dotyczy to sfery kulturowej, światopoglądowej i obyczajowej, gdzie każdy niezależnie od sympatii politycznych może mieć swoje zdanie. Trudniej jest - jak się okazało - posłom Ruchu Palikota zająć stanowisko w sprawie ważnej dla milionów ludzi pracy.

Posłowie Ruchu Palikota wstrzymali się w głosowaniu nad przeprowadzeniem referendum w sprawie wydłużenia czasu pracy. Posłowie Ruchu Palikota wspierają tym samym premiera w negocjacjach z ich koalicjantem - PSL, który nie garnie się do podwyższania wieku emerytalnego. Posłowie Ruchu Palikota wysłali premierowi Tuskowi wyraźny sygnał: jesteśmy w stanie zastąpić PSL w koalicji, jesteśmy w stanie poprzeć projekt wydłużenia czasu pracy lub w ostateczności wstrzymać się przy głosowaniu, co tym przypadku także będzie znaczyło wspieranie rządu. Coraz bardziej zaczynają przekonywać mnie opinie byłych już działaczy Ruchu Palikota, przechodzących do SLD, że cały projekt ruchu powstał w gabinetach PO i ma stanowić zakulisowe wsparcie Platformy. Po świętach swój projekt ustawy w sprawie referendum wsparty podpisami mieszkańców całego kraju złoży Sojusz Lewicy Demokratycznej. Temat jeszcze nie jest zamknięty. Debata trwa. Posłowie Ruchu Palikota mają szansę wyjść z transu i się zrehabilitować.

PS. Wszystkim czytelnikom NGP, a w szczególności miłośnikom moich felietonów, wszystkiego najlepszego na nadchodzące święta.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej

3954