Prosto z mostu

Za opłotkami stolicy


W tym tygodniu zaczął się kolejny etap modernizacji Warszawskiej Kolei Dojazdowej, wąskotorowej kolejki łączącej stolicę z kilkoma miejscowościami zachodniego Mazowsza. Dobry początek nastąpił w 2005 r., gdy od PKP spółkę przejęło konsorcjum, złożone z samorządu województwa mazowieckiego oraz z gmin leżących na trasie WKD: Michałowic, Pruszkowa, Brwinowa, Podkowy Leśnej, Milanówka i Grodziska Mazowieckiego. Brakuje Państwu jakiegoś miasta na tej liście? Owszem: z udziałów w spółce zrezygnowały władze Warszawy, do współpracy z sąsiadującymi gminami w zakresie podmiejskiej kolejki podchodzące równie arogancko, jak do sprawy podmiejskich autobusów.

Tym kolejnym etapem modernizacji WKD jest wprowadzenie w dniu 17 lutego do rozkładu jazdy nowego pociągu EN-97, pierwszego egzemplarza z zamówionych czternastu. Prototypowy pociąg jeździł już testowo od stycznia w ramach "eksploatacji obserwowanej", zbierając także opinie i uwagi pasażerów. Uwagi te wskazują kolejny raz na nieszczęśliwy paradoks: komunikacją publiczną na etapie projektowania zajmują się ludzie, którzy jej nie potrzebują, na ogół korzystając z samochodów osobowych.

Nowy model pociągu WKD ma fotele jak w radzieckim (i, niestety, warszawskim) metrze - tyłem do okien. W ten sposób można upchnąć więcej sardynek w puszce, ale nie da się zapewnić komfortu jazdy. Podobne pomysły ustawienia foteli pojawiają się w warszawskich tramwajach i nie ma na to rady. Celem warszawskiej komunikacji nie jest wszak wygoda pasażerów, ale przewiezienie jak największej ich liczby jak najtańszym sposobem.

Tymczasem władze WKD zapowiedziały zmianę ustawienia foteli we wszystkich pociągach zgodnie z opiniami pasażerów. Podobnie rzecz się ma z niepraktyczną wysokością poręczy i źle zaprojektowanym systemem informacji audiowizualnej - również będą zmienione.

To bezpośredni skutek przekazania kolejki samorządom lokalnym. W ogromnej większości polskich gmin, w tym w gminach podwarszawskich, demokracja samorządowa zmusiła władze do liczenia się ze zdaniem obywateli. Tylko w Warszawie jest inaczej: wbrew opinii publicznej nazywa się mosty i ulice. Tylko w Warszawie nie da się dostosować do potrzeb ludzi komunikacji publicznej: rozkładów pojazdów czy usytuowania przystanków.

Wobec powyższego, nie zdziwi zapewne Państwa, że Warszawska Karta Miejska nie sięga poza opłotki stolicy. Chcąc dojechać nowym pociągiem WKD poza stację Opacz, trzeba wykupić odrębny bilet.

Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl

4415