Lewa strona medalu
Sebastian Wierzbicki
"Ostatnia kadencja"
Takie okrzyki pod adresem Platformy Obywatelskiej wznosiło kilkadziesiąt osób przybyłych na ostatnią sesję Rady Warszawy. Byli to uczniowie, ich rodzice oraz nauczyciele kilkunastu placówek oświatowych, które postanowiła zlikwidować rządząca stolicą Hanna Gronkiewicz-Waltz. Debata na ten temat zdominowała obrady Rady Miasta, które trwały rekordowo 16,5 godzin - od 10 rano w czwartek do 230 nad ranem w piątek. Na wniosek władz stolicy radni mieli podjąć kilkanaście uchwał o "zamiarze likwidacji", łączeniu lub przenoszeniu kilkunastu różnych szkół i jednego przedszkola "Wiatraczka" na Pradze Południe. Pomysł przedstawiał radnym odpowiedzialny za oświatę wiceprezydent Paszyński, natomiast już o konkretnych placówkach mówili burmistrzowie z dzielnic, w których się one znajdują. Niestety, ich argumenty były w większości niedorzeczne, a podawane powody sprzeczne z tym, czym na początku tłumaczył te decyzje wiceprezydent. Jedni mówili o potrzebie oszczędności, inni uzasadniali to demografią, kolejni słabymi wynikami uczniów. Wszystkie wypowiedzi łączyła powtarzana jak mantra bzdura, że zmiany te nie dotkną uczniów! Naprawdę nie wiem, kto miałby uwierzyć w to, że zmiana budynku, nauczycieli, dłuższa droga do szkoły, czyli generalnie nowe środowisko nie odbiją się negatywnie na uczniach. Na pewno nie uwierzyli w to radni SLD i PiS, a sądzę, że nawet ci z Platformy Obywatelskiej mieli z tym problemy. Niestety, w ich przypadku nie miało to znaczenia, bo i tak głosują zawsze tak, jak każe im partia. Tak było i tym razem. Mimo kilkunastogodzinnej dyskusji radni PO pozostali głusi na argumenty SLD i PiS-u oraz przybyłych na sesję uczniów i rodziców, i karnie zagłosowali mieszkańcom wbrew, czyli za każdą likwidacją.
Platforma Obywatelska po raz kolejny zademonstrowała arogancję władzy. Mimo ogromnych kontrowersji i licznych protestów społecznych siłowo zlikwidowała w mieście kilkanaście placówek oświatowych. W imię mizernych oszczędności, które dużo łatwiej znaleźć by można gdzie indziej, zafundowano uczniom, rodzicom i nauczycielom stres i ogromne uciążliwości. Na drugim biegunie, również szkodliwym, ustawili się radni Prawa i Sprawiedliwości, którzy dla zasady głosowali przeciw wszystkiemu - nawet zamknięciu paru szkół, które istnieją tylko na papierze, bo od lat nie ma w nich już żadnego ucznia. Szkoda, że zapomnieli jak sami rządzili stolicą i zlikwidowali 50 placówek oświatowych, a dziś to samo robią ich koledzy w rządzonym przez PiS Radomiu.
Jak widać, jedynie Sojusz Lewicy Demokratycznej podszedł do tematu rozważnie. Poparliśmy zamknięcie pustych szkół, które istniały już tylko na papierze, ale byliśmy przeciw wszędzie tam, gdzie pojawiły się najmniejsze choćby kontrowersje. Wytknęliśmy władzom miasta krótkowzroczność, brak konsultacji społecznych i karygodne przedkładanie finansów ponad interesy mieszkańców. Naszym zdaniem jest to niedopuszczalne i doprowadzi do tego, że dla Platformy Obywatelskiej będzie to naprawdę "ostatnia kadencja".
wiceprzewodniczący
Rady Warszawy
(Klub Radnych SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl