Rada wielu

Co upamiętnia pomnik "Czterech śpiących"?

Rada Warszawy, głosami PO i SLD nie zgodziła się na definitywne rozebranie hańbiącego cały naród polski pomnika szpecącego Pl. Wileński. Zostanie on tylko przesunięty o kilkadziesiąt metrów. Pomnik "Braterstwa broni" (bo tak oficjalnie się nazywa) miał być zburzony na początku lat 90. razem z pomnikiem "krwawego Feliksa" na Pl. Bankowym. Został umieszczony w 1945 r. na cokole przeznaczonym przed wojną na pomnik ks. Ignacego Skorupki. Widnieje na nim napis: "Chwała bohaterom Armii Radzieckiej, towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego Pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945".

Tym bardziej warto przypomnieć, jakie "braterstwo broni" upamiętnia.

Armia Czerwona, która wspólnie z podporządkowanymi jej oddziałami I i II Armii Wojska Polskiego wyzwalała terytorium Polski spod okupacji hitlerowskiej, traktowała Polskę jako kraj podbity. Zajmowała dowolnie wybrane przez siebie obiekty przemysłowe, gmachy użyteczności publicznej i prywatne domy. Sowieci prowadzili rabunkową gospodarkę. Wiele maszyn i urządzeń zostało zniszczonych, wiele zdemontowano i wywieziono w głąb Rosji.

Najbardziej jednak dającą się we znaki polskiej ludności plagą były rabunki i gwałty dokonywane przez żołnierzy sowieckich. "Krasnoarmiejcy" wpadali do prywatnych domów, skąd rabowali co cenniejsze przedmioty - pieniądze, zegarki, maszyny do szycia, rowery, narzędzia. Napady zdarzały się na drogach, na dworcach kolejowych i w pociągach. Osobnym problemem były gwałty, często zbiorowe, na Polkach i przebywających w Polsce Niemkach. Jednym z takich, udokumentowanych, zdarzeń jest zabójstwo trzech osób dokonane wiosną 1945 r. w Sianowie. W jednym z domów rodzina prawdopodobnie przetrzymywała rannego żołnierza podziemia niepodległościowego. Gdy Rosjanie to odkryli, żołnierza i rodzinę, która udzieliła mu schronienia, rozstrzelano na pobliskiej łące. Nieco inny los spotkał uciekającą przez Sianów rodzinę składającą się z mężczyzny i dwóch kobiet. Zostały one brutalnie i wielokrotnie zgwałcone, w wyniku czego targnęły się na własne życie. Mężczyzna zmarł jakiś czas później.

Na kluczowych stanowiskach dowódczych w polskim wojsku umieszczeni zostali sowieccy dowódcy określani mianem "POP" - pełniący obowiązki Polaka. Niektórzy z nich, jak np. pułkownicy D. Wozniesienski i A. Skulbaszewski zapisali się w dziejach Wojska Polskiego jako inspiratorzy zbrodniczych czystek w korpusie oficerskim.

Sowiecka armia odegrała zasadniczą rolę w umacnianiu władzy komunistycznej w Polsce. Zwalczała, wraz z polskim UB i KBW, zbrojne podziemie niepodległościowe. Zachowania radzieckich żołnierzy niewiele się przy tym zmieniły. Świadczy o tym odnotowana przez komunistycznych już starostów i wojewodów wielka liczba informacji o rabunkach, jakich żołnierze Armii Czerwonej dokonali w różnych częściach kraju. Nie były to wyłącznie przestępstwa dokonane przez pojedynczych żołnierzy, ale także ekscesy o dużym zasięgu, które odbijały się szerokim echem. Np. w lipcu 1945 r. żołnierze sowieccy z pociągów stojących na stacji Olechów pod Łodzią zaatakowali pięć pobliskich wiosek. Ich mieszkańcy zostali doszczętnie obrabowani, a wiele kobiet zgwałconych. Ogarnięta paniką ofiary uciekły, porzucając domy na pastwę losu.

W 1991 r. armia sowiecka liczyła w Polsce 53 tys. żołnierzy oraz 7,5 tys. pracowników cywilnych, którym towarzyszyło 40 tys. członków rodzin. Rosjanie stacjonowali w 59 garnizonach w 21 ówczesnych województwach. Zajmowali 707 km terytorium Polski, gdzie posiadali 13 lotnisk, bazę morską, 6 poligonów i 8000 obiektów. Ostatnie oddziały rosyjskie opuściły nasz kraj dopiero w końcu roku 1993 r. Armia Radziecka stacjonowała w Polsce 48 lat. Takie to braterstwo upamiętnia PO i SLD. Dla mnie to jak splunięcie w twarz. A dla Państwa?


Maciej Maciejowski
radny Rady Warszawy
www.maciejowski.pl

5905